poniedziałek, 19 maja 2014

KARTKA



LESZEK DŁUGOSZ



Kartka
 
Pokusa opowiedzenia „jak to z kartką było” silniejsza widać we mnie niż ewentualne obiekcje – jak to może być odczytane ? Pójdzie na konto „ próżności” ?.. Zastrzeżenia tego typu wśród pewnej kategorii życzliwych zapewne mogą się pojawić ? Ale wiadomo, jeszcze się taki nie urodził itd. itp. Poza wszystkim , nie zważając i na moje wewnętrzne rozdarcie , laptop chyba sam z siebie podjął już decyzję ? Wystarczająco rozgrzany rwie do przodu . - Opowieść więc przedstawiam najprawdziwszą co do szczegółu. Zacznę może jednak od „tła wprowadzającego” . I wcześniej jeszcze, od tego końcowego szczegółu. - „Znalezisko” owo przytrafiło się mi któregoś z ostatnich dni stycznia. Okoliczność tej daty , przynajmniej wedle niektórych, może dopisywać szczególniejszą aurę ? Dodatkowe możliwości interpretacyjne ? 
 
Sprawy porządkujmy, czyli istotnie zacznijmy od domowych porządków.
 
Od malowania mieszkania , do którego to dopustu w domu ostatnio doszło. Na szczęście to już za mną. Daleka jednak droga do jakiegoś względnego uporządkowania pokładów nieruszanych od lat .- Pakietów, stert, zwałów, pudeł, wszelakiego „ dobytku”. Co to się zazwyczaj po domach tego nie wyrzuca , a odkłada się do przejrzenia w „wolniejszym czasie” . Kataklizm malowania w niemałym stopniu wymusza jednak taką czynność.
 
Równocześnie zbiegło się i tak , że jakiś już czas temu ze dwie szacowne instytucje, zwróciły się do mnie z propozycją , abym to właśnie ich pieczy przekazał moje archiwum. Ot, melancholia... Odważnie jednak mierzmy się z rzeczywistością ! Widać znalazłem się już w strefie instytucjonalnego zainteresowania jako to - ewentualne ” źródło pozyskiwania” ? 
 
Prawdą jest, że przez lata zebrało się niemało. Nie wspominam, rzecz jasna , tylko swoich rękopisów, maszynopisów. Rozmaitych publikowanych, niepublikowanych utworów. Muzycznych , czy też literackich. Mam na mysli przede wszystkim , obszerne „zbiory piwniczne” . Archiwalia Piwnicy pod Baranami. Sam zachowałem trochę pamiątek. O wiele bardziej znaczące i obszerne są archiwalia gromadzone przez żonę moja, Barbarę. Która w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych pełniła funkcję kogoś w rodzaju kierownika Piwnicy Pod Baranami. Z tamtego czasu zostały w domu walizki wszelakiej „ masy piwnicznej”. Teksty ( obrazy pertraktacji z Urzędem Cenzury) dokumenty, zdjęcia, pamiątki różnego asortymentu, plakaty, zaproszenia , rozmaite „ prywatności” itd. itp, Należałoby to ochronić i zabezpieczyć. Mamy tę świadomość. Problem tylko - gdzie takie archiwum Piwnicy powinno się znaleźć ? Komu to powierzyć ? Z pewnością powinno to pozostać raczej gdzieś w Krakowie ?
 
Na koniec, do uprzątnięcia został i mój prywatny kącik. Jako osoba w swoim czasie „dość medialna”, w dodatku - reprezentant środowiska szczególnie postrzeganego ,czyli ówczesnej Piwnicy, cieszyłem się niejaką popularnością. Współpracując, albo i utrzymując tylko kontakty z wieloma znaczącymi w świecie kultury osobistościami , otrzymywałem sporo korespondencji. - Niezgorsza „konstelacja nazwisk” spoczywa dziś w tych pakietach. 
 
Syzyfowe prace , złudne nadzieje... 
 
Zmieniając adresy , wlekliśmy te zbiory ze sobą, nigdy nie poddawszy ich jakiejś segregacji. Obowiązywała zasada- niczego się nie wyrzuca! Toteż wszystko jest , na pewno jest. Problem tylko - gdzie to jest ? „ Na obecnym etapie” sprawy stały się pilne . Chcąc to komukolwiek przekazać wypadałoby przynajmniej zorientować się, co tam w tej masie spadkowej znajduje się ? Wypadałoby poczynić jakiś przegląd. – Co na śmietnik ? Co jednak na bok „dla potomności” . 
 
Tonę więc od jakiegoś już czasu ,usadowiony pośród hałd , pokrywających podłogę i coś z tych stert wybieram. To na prawo , to na lewo...To do dalszej przechowalni, to na zatracenie. Oto nad sprawami , emocjami, projektami, marzeniami - poświadczanymi w owych papierach - dokonuje się mój sąd ostateczny. Wreszcie...! Zbliżam się wreszcie do szczegółu dla którego tekst ten składam .
 
Wyciągam w pewnym momencie kartkę...
 
Jakby znana ? Znam to pismo ? Odwracam , oglądam rewers, awers . Ta wyklejanka, ta „ stylistyka plastyczna” ? Coś mi ten obraz przypomina? Sprawdzam jeszcze raz . Ten podpis ? Wyciągam z półki któryś z tomików . No , nie chce być inaczej ? Nie ma wątpliwości ! Uświadamiam sobie - ja tę kartkę widzę pierwszy raz ? W niewiadomych dziś okolicznościach , zapewne początek wakacji, zapewne skądś tam przyjechałem ( jak to wtedy jeszcze często ) zapewne usłyszałem od domowników: – korespondencja do Ciebie leży tam, a tam ... Potem przejrzę, zapewne odpowiedziałem , teraz walę się spać. Nie przejrzałem do tej pory ? Oczywiście nic nie zostało wyrzucone. 
 
 
Czytam więc tę kartkę
 
Czytam więc tę kartkę od Wisławy Szymborskiej ... Po raz pierwszy, w styczniu 2014 roku. Oto jej treść:
 
Kraków, 20.6.92

Drogi Panie Leszku !
Wysłuchałam dzisiaj w radiu Pana piosenki „ Nie zapominajcie o Tych, którzy już nie śpiewają” i poczułam potrzebę powiedzenia Panu, jak bardzo mi się ona podobała. Jest mądra, wzruszająca, piękna.
Dziękuję Panu za radość, że jest ktoś, kto takie piosenki jeszcze pisze -
Wisława Szymborska 
 
 


          Nic nie da się zrobić ?

Wzruszenie i poczucie zawstydzenia.. Jak się fatalnie zachowałem. Nie przeczytawszy - nie odebrawszy więc w świadomości mojej , oczywiście nie odpowiedziałem . Nie podziękowałem . Fatalnie wyszło. Naprawdę to nie moje obyczaje. „ Ta Pani”... zadała sobie trud, wykleiła karteczkę, napisała, zdobyła adres do „ typa”. A ten ? Plama ! I nic nie da się już w tej sprawie zrobić ?
 
Ktoś z domowego kręgu Wisławy, Wisełki , jak bliscy przyjaciele zwykli o niej mówić , ale ktoś akurat i ze mną zaprzyjaźniony, kiedym opowiedział tę historię, zapytał : kiedy to było ? No ze dwa dni, bodaj przedwczoraj , odrzekłem. Ów ktoś zauważył: no to właśnie 1go lutego minęła rocznica jej śmierci. To jest znak ? Ja już słyszałam przynajmniej o trzech mszach, które za duszę Wisławy odbyły się w Krakowie . Zamów i ty... Ktoś inny, z innej strony - niech pan panie Leszku nie robi tego. Wisława nie potrzebuje żadnej mszy... Zostałem z dylematem ? - Z imaginowanymi kwiatami przepraszalnymi . I z pierwsza linijką, jakiejś odpowiedzi . Gdzie słanej?... Jakiegoś wiersza, piosenki ?.. /Nic dwa razy / I na tamtym świecie, podejrzewam ,nic dwa razy się nie zdarza . / Panowie, panie - i tu i tam... Co się raz stało, to się nie odstanie /
 
Do tej opowieści dołączam jeszcze zdjęcie, jakie mi się przytrafiło. W cztery lata później , podczas uroczystego spotkania w Krakowie , w Starym Teatrze. Po Noblu. Oblężenie. Obyczajem Szymborskiej urządzono loteryjkę. Szczęśliwcy wygrani, mogli otrzymać tomik Poetki i Jej autograf . Rzecz niebywała ,ja który nigdy w żadnej loterii, totku, totolotku, niczego nie wygrałem , tym razem po raz pierwszy w życiu , wyciągnąłem fortunny los. Dołączona fotka pokazuje ową chwile... Patrzę i do głowy przychodzi mi : podając ów tomik, nawet nie wiedziałem, że powinienem się czuć szczególnym dłużnikiem Autorki...
 
 

Inną sprawą byłoby też opisanie piosenki , którą Poetka tak wyróżniła. Do dziś jest ona prawie nieznana .Wiedzie swój żywot jakby utajony. Ale i ona ma też swoją niezwykłą opowieść . Swoją niewiarygodną ( dramatyczną) biografię . Widać i piosenkom mogą się przydarzyć dzieje czasem szczególne. Starożytni już to wiedzieli : Habent sua fata libelli
 

1 komentarz:

  1. Nie sądziłam ,że moje zafascynowanie twórczością Leszka Długosza podziela nasza Noblistka -Wisława Szymborska .I co na to jej sekretarz Rusinek ,który w sposób obrzydliwy , pozwolił sobie w wyjątkowo głupiej piosence swojego autorstwa ,kpić z Leszka . Od tego momentu ,nic mnie do pana Rusinka nie przekona.

    OdpowiedzUsuń