wtorek, 30 grudnia 2014

Nie odkładajmy do jutra-WojciechPrzybyłowicz

 Moim bliskim przyjaciołom poświęcam.

"Nie odkładaj do jutra tego
co możesz zrobić dziś" .Św. Ekspedyt

Nie odkładajmy do jutra
Które nie dla wszystkich nadejdzie
Naszego wsparcia dla innych
Naszego z nimi bycia.

Nie odkładajmy do jutra spotkań
Uścisku rąk przytuleń
Ciepłych słów spojrzeń
Wspólnych chwil.

Nie odkładajmy do jutra miłości
Ale w niej wzrastajmy
Dzień po dniu

Dziś możesz uczynić  piękniejsze
Dla tych którzy potrzebują
Twojej czułości .


Autor tego wiersza i wielu innych tomików, przez wiele lat mieszkał w USA .




Wioletta Willas - Mamo

poniedziałek, 29 grudnia 2014

DZIEWCZYNA Z DZIECKIEM

MALARSTWO DANUTY MAJEWSKIEJ


 Dziewczyna z dzieckiem
akryle na płótnie; 100 x 70


Detal 1

Detal 2

*

Komentarz, jakim znawca sztuki i poezji,
organizator wieczorów literackich i wystaw malarskich 
na Zamku Książąt Pomorskich
Pan Michał Kawecki ze Szczecina
opatrzył malarstwo Danuty Majewskiej

*

ZBIGNIEW HERBERT


DAWNI MISTRZOWIE




Dawni Mistrzowie
obywali się bez imion

ich sygnaturą były
białe palce Madonny

albo różowe wieże
di citta sul mare

a także sceny z życia
della Beata Umilita

roztapiali się
w sogno
miracolso
crocifissione

znajdowali schronienie
pod powieką aniołów
za pagórkami obłoków
w gęstej trawie raju

tonęli bez reszty
w złotych nieboskłonach
bez krzyku przerażenia
bez wołania o pamięć

powierzchnię ich obrazów
są gładkie jak lustro

nie są to lustra dla nas
są to lustra wybranych

wzywam was Starzy Mistrzowie
w ciężkich chwilach zwątpienia 

sprawcie niech spadnie ze mnie
wężowa łuska pychy

niech pozostanę głuchy
na pokuszenie sławy

wzywam was Dawni Mistrzowie

Malarzu Deszczu Manny
Malarzu Drzew Haftowanych
Malarzu Nawiedzenia
Malarzu Świętej Krwi


 .
Malarstwo Danuty Majewskiej zachwyca mnie warsztatem starych mistrzów i jednoczesną współczesną prostotą .Ten obraz na pół świecki , na pół sakralny , może być jednocześnie obrazem Matki Boskiej z nowo narodzonym Dzieciątkiem Jezus  w  ubogiej oborze , a może też symbolizować miłość macierzyńską  z jej jakże sugestywnie przedstawionym, bezinteresownym i bezwarunkowym oddaniem matki dla dziecka ..Miłować to znaczy być przy osobie którą się miłuje, chodzić z jej obrazem w oczach i w sercu , miłować to znaczy czuwać .Wszystko to można z tego obrazu odczytać..Sw.Jan Paweł II na spotkaniu z młodzieżą świata w dniu 18 czerwca 1983 r powiedział -"Powiedz mi jaka jest Twoja miłość -a powiem Ci ,kim jesteś'. Miłość, przedstawiona na tym obrazie, w geście matki pochylonej z największą troską i czułością nad dzieckiem ,uszlachetnia tę matkę i podnosi rangę tego malarstwa na wyżyny sztuki.

niedziela, 28 grudnia 2014

Pan niektórym dał dar słowa. -. Jan Strządała.Z każdego miejsca na ziemi .

Z każdego miejsca na Ziemi .

Z każdego miejsca na Ziemi 
jest blisko

do Ciebie
bo płatki śniegu 
mają taką samą moc

pod każdą  szerokością
jak kropelki mgły w Twoich oczach 

zasłaniają to co złe 
i topią się na mojej dłoni.

Wiatr je przyniósł z północy nad ranem 
i zamknął w moim sercu
Jak pierwszy krzyk.

Kiedy wzeszło słońce  
nad Archikatedrą Jana Chrzciciela

tańczyło na witrażu niebieskim 
i mogłem przez morza i oceany
dotknąć słowem 
jak światłem  

najczulszych płatków róży 
pomiędzy Twoimi słowami.

Gliwice-Atlantyk 26 XII 2014 .



Poeta Jan Strządała otrzymał od Pana Boga wyjątkowy dar słowa .Służy tym darem także Bogu.Nas nimi wzrusza , cieszy , otwiera nowe przestrzenie .  Posługuje się pięknymi metaforami które przybliżają to, co nam chce  przekazać. Obecnie słowa coraz mniej znaczą  "Na początku było Słowo " teraz jest powszechny frazes.Ale tylko niektórzy lubią poezję .ev .


Niektórzy lubią poezję -Wisława Szymborska .

Niektórzy-
czyli nie wszyscy.
Nawet nie większość wszystkich ale mniejszość.
Nie licząc szkół , gdzie się musi ,
i samych poetów
będzie tych osób chyba dwie na tysiąc.

Lubią-
ale lubi się także rosół z makaronem,
lubi się komplementy i kolor niebieski,
lubi się stary szalik,
lubi się stawiać na swoim ,
lubi się głaskać psa..


Poezję -
tylko co to takiego poezja.
Niejedna chwiejna odpowiedź
na to pytanie już padła.
A ja nie wiem i nie  wiem i trzymam się tego
jak zbawiennej poręczy .



Poezja , dzięki niej, to co wydaje się takie normalne , otrzymuje walor wyjątkowości  .Poeta  Jan Strządała ,w swej wędrówce po ludzkiej egzystencji często spotyka Boga, gdzie jego rola zostaje coraz bardziej  zmarginalizowana i wyrugowana przez relatywizm moralny.Podziwiam go i darzę szacunkiem za to odważne i tak obecnie niemodne, manifestowanie swojej wiary.ev






















André Rieu live in São Paulo - Ave Maria by Kimmy Scota

wtorek, 23 grudnia 2014

Grudniowy przypływ. Leszek Długosz

Grudniowy przypływ serdeczności
Świątecznych kartek znowu fala
Cumuje tuż przy mostku
-przy nabrzeżu serca

Z bliska 
Z daleka 
Meldują się Imiona

-Dzwony dzieciństwa zwołują 
Ocalałych w pamięci

-Z nie istniejących domów 
Wracają głosy i światła
-Skrzy się kolęda
Klękają zwierzęta
Pachnie łuska ryby i jedlina
-Opłatek dzieli nam się wokół stołu.

I nic,
-Wszystko to ni i na nic
-Rozjarzy się i zgaśnie 
Zostanie papier 
{Okazjonalny popis poligrafii}
I z Niby Świąt 
Zostanie martwy sztafaż
-Tyle. . . 
Jeżeli w nas-nie wspominanej 
Nie tej co abstrakcyjnie-k i e d y ś, j u t r o
Przyjdzie
Jeżeli w nas 
Miłości żywej  by nie było. . 

I o tym , pośród nocnej ciszy
Dzwonią dzwony

I Bóg przychodzi 
W gruncie rzeczy po to?-Myślę 





Zbigniew Preisner, Beata Rybotycka - Kolęda dla nieobecnych

Kolęda dla nieobecnych.Góralskie kolędowanie.

Jezus Malusieńki - Urszula

Lulajze Jezuniu-Kolęda

Boże Narodzenie 2014 roku a iluzja wartości jakie niesie obecna cywilizacja.

Święta Bożego Narodzenia 2014 r.
Niech przebiegają z całą ICH piękną i uświęconą tradycją .
Niech będą spokojne ,rozświetlone i pełne pogodnej muzyki kolęd dla każdego.
Niech dla każdego będą miały charakter cudownie metafizyczny.
Niech nie są tylko folklorem , płaskim obyczajem , od którego się ucieka ,
którego się nie lubi ,który ma tylko fizyczny wymiar specyficznego jedzenia 
oraz mało przydatnych prezentów , dla których zapomina się ,że przyczyną i źródłem radości ze Świąt jest 
Jezus  Chrystus, który wniósł w nasze życie możliwość dokonywania wolnych i odpowiedzialnych wyborów 
które przynoszą radość i szczęście , który jest w każdym człowieku który czyni dobro i jest dobry- Wiarą , Nadzieją i Miłością.
W obecnym świecie , tak pełnym szybko narastającego zła , kryzysu wartości  i braku nadziei , kryzysu tożsamości , gdzie proponuje się wizję życia opartego tylko na dobrobycie materialnym  , która nie jest w stanie wskazać sensu istnienia ani podstawowych wartości , tym bardziej aby bronić świat od tych zagrożeń , od ideologii gender , zniżąjących ludzi do poziomu zwierząt- tylko konsumujących i kopulujących, konieczna jest jeszcze większa wiara i dobra wola ludzi to widzących..Trzeba zmieniać świat na lepszy ,nie można dopuszczać do jego zwyrodnienia , bo przyszłe pokolenia nam tego nie wybaczą .Mimo kataklizmów wojennych ,wciąż działają na świecie  silne mechanizmy zła, windujące na najwyższe stanowiska w państwach ludzi o mentalności Hitlera  czy Stalina Mechanizmy te zaczynają działać od zanegowania istnienia Boga, kiedy to wydaje się ,że wszystko jest dozwolone , pełna wolność . Nie dostrzegają ,że wytwarza się tylko wielki chaos, w którym nie można już odróżnić dobra od zła  , a nawet zło nazywa się dobrem.To już się dzieje przez propagowanie także i u nas ,w Polsce, przez rząd polityki, socjologii , psychologii ateistycznej , deprecjonującej dotychczasową etykę , moralność i wartości w dotychczasowym rozumieniu .ev





Jan Strządała .Masz na imię drzewo.

Stoisz w ciszy swojego lasu
ramionami obejmujesz powietrze

z uśmiechem
niewidzialnych ust
uwalniasz tlen od atomów węgla

śpiewasz wiatrem
i szeleścisz niebem 

Jesteś aniołem zielonym

tylko nocne ptaki 
znają tajemnice wędrówek
po brzegach milczenia 
w stronę światła

odwiedzasz wtedy 
swoje miejsca

leśne polany 

żeby choć na chwilę zobaczyć
kawałek wolności 
odległość
światło drogi 

Przed świtem wracasz
deszcz delikatnie całuje twoje liście 
niebo tańczy 
w twojej koronie

Widzę twoje myśli 
roześmiane w milionach igieł i gałązek 

Betlejemska Gwiazda 
płonie .
Warszawa -Gliwice 15 XII 2014 r.







poniedziałek, 15 grudnia 2014

Michał Bajor - Panie

Modlitwa Okudzawy...

Z ziemi do Nieba. . . Magnificat.

Uwielbiaj Pana,duszo ,za ciche przeczucie ,
za wiosnę rozśpiewaną gotycką tęsknotą,
za młodość gorejącą-puchar winnych uciech,
za jesień smutnym ściernią podobną i wrzosom.

Za poezję Go uwielb-za radość i boleść!
-Radość władania ziemią,błękitem i złotem,
że się we słowa wciela rozkosz,żar pokoleń,
że zbierasz tę dojrzałość leżącą pokotem.

Ból- to smutek wieczorny tych niewypowiedzeń,
gdy ogarnie nas piękno falistą ekstazą ,
Bóg się ku harfie skłania-lecz na skalnej miedzy
promień się łamie-mocy nie staje wyrazom.

Słów nie staje.I jestem jak strącony anioł -
-posąg na kamienisku , marmurze cokołu:
aleś tęsknot tchnął w posąg i w strzelistość ramion,
że się zrywa ,że pragnie -Z tych jestem aniołów.



Mała dawka filozofii czyni z człowieka ateistę , duża zwraca go ku Bogu .Francis Bacon




niedziela, 14 grudnia 2014

Nie mów mi. Jan Strządała

Nie mów mi
że jej nie kochasz

namów na ostatnią podróż
na Kresy 
których nie ma

do serca
co Wisłą płynie
od gór przez Kraków
do morza

a źródła jej śpiewają 
że nie zginęła jeszcze

na Miłość 
która splamiona 

do Gdańska
gdzie pordzewiałe krzyże
modlą się w ciszy żelaznej

tak przerażone jak szczątki
biało czerwone
pod baldachimem "cara"

i kłamstwa
od morza do morza.



Gliwice 7 grudnia 2014r 



Prawda jest trudna i czasami przykra -ale  konieczna ..Kłamstwo jest wygodne i czasami miłe- ale jego skutki są czasami przerażające..Kto nie chce znać prawdy jest głupcem.Ale ten kto zna prawdę i nie chce ją ujawnić jest zbrodniarzem , poplecznikiem kłamstwa.Kłamstwo rozpowszechnia się szybciej i jest łatwiej przyswajalne niż prawda. Często ludzie kłamią , bo  boją się uduszenia  prawdą.Prawda niestety nie zawsze wychodzi na jaw , ale tym bardziej ,o nią trzeba walczyć .ev




sobota, 13 grudnia 2014

Ojczyzno ma tyle razy we krwi skąpana

Jan Pietrzak - Nielegalne kwiaty, zakazany krzyż

MOJE GRUDNIE 1970 - 1981






Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni,
Dzisiaj milicja użyła broni,
Dzielnieśmy stali i celnie rzucali.
Janek Wiśniewski padł.

Na drzwiach ponieśli go Świętojańską
Naprzeciw glinom, naprzeciw tankom.
Chłopcy stoczniowcy, pomścijcie druha,
Janek Wiśniewski padł.

Huczą petardy, ścielą się gazy,
Na robotników sypią się razy,
Padają dzieci, starcy, kobiety,
Janek Wiśniewski padł.

Jeden zraniony, drugi zabity,
Krwi się zachciało słupskim bandytom,
To partia strzela do robotników,
Janek Wiśniewski padł.

Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta,
Przez niego giną dzieci, niewiasty.
Poczekaj, draniu, my cię dostaniem,
Janek Wiśniewski padł.

Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska,
Idźcie do domu, skończona walka,
Świat się dowiedział, nic nie powiedział,
Janek Wiśniewski padł.

Nie płaczcie matki, to nie na darmo
Nad stocznią sztandar z czarną kokardą
Za chleb i wolność, za nową Polskę
Janek Wiśniewski padł!




Gdańsk. Mam 16 lat. Od pierwszych chwil uczestniczę w marszach protestu. Stocznia, Politechnika, siedziba Polskiego Radio. Wieczorem walki na ulicach. Pierwsze stracie na wysokości dworca głównego PKP. Potem na Rondzie Hucisko i wokół pomnika Jana III Sobieskiego. Gaz łzawiący dusi. Huczą petardy, ścielą się gazy,.. Na wszystko jest sposób, na gaz też: szmatka nasycona rozpuszczoną w ciepłej wodzie sodą. Przecierasz oczy i od razu widzisz wszystko.
Widzę wszystko: zabijanych, zabitych i zabijających. Padają dzieci, starcy, kobiety... oną partyjne budynki, płoną sklepy, płoną samochody; nie wodą lecz ogniem strzelają płonące wozy bojowe Straży Pożarnej.
Czarny salceson i blok kaszanki czarnej rozgniatane butem stoczniowca.
- To dla nas, bracia! To my mamy żreć! A towarzysze jedzą kawior!
Padają dzieci, starcy, kobiety... Ulice Szeroka, Kowalska, Podwale Staromiejskie, Targ Drzewny. Strzelają słupscy bandyci i bandyci ze Szczytna. Z wolnej ręki, mierzą dokładnie. Czarne skórzane płaszcze, stalowe kaski.
KW PZPR: widzę masakrowanego milicjanta. Chwilę wcześniej, płacząc na balkoniku darł legitymację służbową, darł kurtkę mundurową, rzucił ją na tłum, kajał się, wyszedł... Butelką wina w głowę, kopniaki, razy pięściami; pada skrwawiony.
Nad gmachem łomocze helikopter. Padają strzały, tłum się rozpierzcha. Jakiś generał chce ustawić haubice na wzgórzach i rozstrzelać miasto. Moje miasto! Nocą z rykiem wjeżdżają czołgi. Skry się sypią z bruku. Gdańsk płonie, spływa krwią. Dies Irae...

W Gdyni wydano rozkaz przesunięcia czołgów w kierunku tysięcy stoczniowców, idących do pracy stalowym wiaduktem od stacji SKM. Gdyby nie ten rozkaz, przez bramę weszliby do Stoczni, do pracy a tak - „szli, by atakować czołgi”

Świat się dowiedział, nic nie powiedział,
Janek Wiśniewski padł...




_________________________



Szczecin. Mam 26 lat.  Od 12 grudnia, od 22:45 ścigają mnie listem gończym. Służba Bezpieczeństwa w asyście żołnierzy LWP była po mnie w siedzibie Komisji Krajowej Poligrafów NSZZ Solidarność i na kwaterze. Łomotali do drzwi karabinami maszynowymi. Jezu, na mnie? Z bronią maszynową? Nie znaleźli mnie ani tu, ani tam; nocowałem w Hotelu "Gryf".  
  O świcie docieram do Stoczni im. Warskiego. Komitet Strajkowy już działa. Krótka rozmowa z Mietkiem Ustasiakiem i Grześkiem Durskim
- Rób swoje!
Robię swoje. Z Wieśkiem Szajko i Wandą Gunią idziemy do stoczniowej drukarni. Mamy teksty do strajkowego wydania „Jedności”. Andrzej Milczanowski radzi:
- Nie bądź głupi! Wykreśl nazwisko, podpisz pseudonimem.
Poszły z nazwiskami...



A więc – wojna... Łudzimy się, że za godzinę-dwie czerwoni się opamiętają, odpuszczą; że ruszy się Zachód, Amerykanie... Nie, nie liczymy na desant Navy Seals. Liczymy na cud. Może wprost z Watykanu? Po kanałach portowych cicho poruszają się motorówki wojskowe i milicyjne.
Pijemy herbatę i kawę z darów, słodzone Kölnische weisse zucker. Na białkowym powielaczu stukamy ulotki, że jeszcze żyjemy. Wiesiek z Wandą rozmawiają o jutrze. Kochani, naszego jutra nie będzie. A ich jutro, to dla nas będzie zupełnie inna bajka...
Noc z 14 na 15 grudnia: trzy rakiety, zielona i dwie czerwone. Ryk silników, szczęk gąsienic, trzask miażdżonej stali, krzyk tłumu. WESZLI!
Opisałem to w powieści „Dziennik znaleziony pod murem”

- No więc, siedzą sobie w salonie, jedzą steki i pieczone ziemniaki, kobiety piją burgunda, oni wódki z lodem. Rozmawiają o kraju. Co oczywiste. I o styropianie, bo jakże inaczej?
- Trzy rakiety, pamiętasz?
- No, trzy. Dwie czerwone i jedna zielona…
Bieg. Nie, nie bieg - oszalały ludzki cwał między zaspami śniegu i stalowymi legarami na stoczniowych polach Warskiego. Pamiętasz?
- Pamiętam. Ech, kurwa mać!
Pamiętamy jak czołgi rozpierdoliły bramy a to bydło Zomowskie wpadło z kałachami i zaczęło się wybieranie według dowodów osobistych konfrontowanych z esbecką listą. Pierwszego wyprowadzili Andrzeja Milczanowskiego, potem resztę Prezydium a potem...
Tak, trzy rakiety a on wtedy tam, na brudnej podłodze stoczniowej drukarni spał z Darem Losu, opatuloną gąsienicami zmór.
- Weszli! Spieprzamy stąd!
Potem bieg. Nie, nie bieg - oszalały ludzki cwał między zaspami śniegu i stalowymi legarami na stoczniowych polach Warskiego.
Ona na schodach, dysząc, płacząc, śliniąc się
- Powiedz, zabiją nas?
- Na górę!
- Zabiją nas?
- Zamknij się! Na górę, ale już!”



KLIKNIJ NA TEN LINK




_____________________



Są ludzie, którzy nie brali udziału 
w wydarzeniach tamtych lat,
którzy nie widzieli rozlanej krwi...
To nie jest rocznica polityków.
To rocznica wszystkich, którzy
Oddali życie,
abyś Ty mógł żyć godnie”


Sławomir Majewski

._______________

JERZY SYCHUT : - Nie byłem zdziwiony gdy funkcjonariusze SB z milicjantami załomotali do drzwi przed północą 12 grudnia. Zrobiło mi się żal, potworny żal! Myślałem że bezpowrotnie zmarnotrawiono niezwykłą energię milionów Polaków. Tej nocy straciłem nadzieję życia w demokratycznym Państwie. Mieliśmy szansę zmienić kraj i jakość życia w ciągu kilku lat. Po roku 1989 było o wiele trudniej. Potrzeba było kilkunastu lat aby osiągnąć to samo. Nie miałem złudzeń do intencji intruzów.
Oblężenie mieszkania trwało do rana. Żona wpuściła napastników gdy pod uderzeniami łomów zaczynały pękać drzwi okute stalową blachą. Nie mogli uwierzyć, że mnie nie ma w domu. Nie pozwoliłem się aresztować.

 Przydały się umiejętności skoczka spadochronowego wraz z codziennym wysiłkiem przy pracy w ogrodzie i częsta jazda rowerem. Około 3 nad ranem wyskoczyłem przez balkon na drugim piętrze, gdy patrol z pod domu wszedł do bramy się ogrzać. Ukrywałem się do połowy sierpnia.

Pozdrawiam, Jurek

.

być wolnym to móc nie kłamać.Albert Camus

I właśnie w imię tej wolności , niepodległości Polski i wolnych, uczciwych wyborów ,w pokojowym marszu, z białymi i czerwonymi różami i flagami Polski ,dzisiaj w 33 rocznicę wprowadzenia stany wojennego w Polsce przez władze komunistyczne zjednoczyło się na ulicach Warszawy  około 100 000 ludzi.
Św. Jan Paweł II miał jak zawsze rację, stwierdzając ": Godziny wciąż powracają na wielkiej tarczy historii.Wolność jest dana człowiekowi od Boga jako miara jego godności. Jednocześnie  jest mu ona zadana" .W imię tej wolności, którą nasi przodkowie stracili na ponad 150 lat i mogli wybierać tylko  rodzaj  niewoli wśród zaborców,  w imię pamięci setek tysięcy naszych rodaków, którzy w jej obronie oddali życie ,był ten marsz.Do tej pory nie ustalono, ile ludzi zostało zamordowanych przez władze komunistyczne w czasie stanu wojennego,wprowadzonego 13 grudnia 1981r , ile ludzi straciło zdrowie na skutek prześladowań przez Służbę Bezpieczeństwa ,ile ludzi zmarło -bo nie można było się dodzwonić do lekarza , - były wyłączone telefony  itd. Tylko w niewielkim promilu  udało się ustalić sprawców tych zbrodni  i pociągnąć  ich do odpowiedzialności karnej. Marsz był w obronie wolności słowa , wolności mediów , w obronie niepodległości i p-ko aktualnej władzy którą trzeba zrzucić jak" worek kamieni ".Były wezwania ,że trzeba Polski uczciwej , solidarnej, praworządnej , wymarzonej przez naszych poprzedników i taka Polska Może Być.Nie chcemy Polski ogłupianej przez rządowe media .Marsz pokazał ,że w Polsce odnawia się silny duch obywatelski , że chcemy władzy  którą możemy wybierać , oceniać i odwoływać w uczciwych wyborach.,że nie chcemy władzy na lata przyspawanej osiąganymi profitami do swoich stanowisk , nie chcemy władzy która nie kieruje się dobrem swoich obywateli.Mamy dosyć bezczelności i arogancji władzy
,ukrywania jej afer, przekrętów i kłamstwa.. Nie chcemy bezprawia które w III RP ma się dobrze.Marsz którego się tak władze obawiały , p-ko któremu były krzyki usłużnych mediów ,że Jarosław Kaczyński  organizator Marszu, chce Polskę podpalić , przebiegał w spokojnej atmosferze , bez prowokatorów i bez szwadronów uzbrojonej policji. Przyszli tu ludzie, aby wyrazi zatroskanie o Polskę ,która jak ten okręt niebezpiecznie dryfuje , jak to ujął przemawiający  w czasie marszu -kapitan żeglugi wielkiej-Sulatycki. Podkreślano w przemówieniach ,że w przeciwieństwie do PRL-u , ludzie sprawujący władzę nie są właścicielami państwa którym rządzą , a obecnie rządzącym dalej się tak wydaje .Telewizja Trwam która nie dostaje od państwa ani grosza ,jako jedyna przeprowadziła pełną transmisję z pochodu . W usłużnych rządowi stacjach TV cisza , jak by się nic nie stało .To jest stała praktyka tego rządu To co nie wygodne -wyciszać.Nic się nie stało..ev

piątek, 12 grudnia 2014

Dziś nie jest wczoraj, dziś jest groźniej. -więc pamiętaj.. 33 rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego przez władze komunistyczne.




KTÓRY SKRZYWDZIŁEŚ

Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,

Choćby przed tobą wszyscy się kłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze dzień jeden przeżyli,

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.

Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur. I gałąź pod ciężarem zgięta.

Czesław Miłosz



czwartek, 4 grudnia 2014

RAPORT O STANIE WOJENNYM


MAREK NOWAKOWSKI













Zmarły niedawno Marek Nowakowski udowadnia, że aby być wielkim pisarzem nie trzeba się zaprzedawać władzy. Szkoda, że tak prostej definicji nie rozumie wielu ludzi, definicji udokumentowanej wielokrotnie przez życie. To właśnie Nowakowski jako pierwszy w stanie wojennym podpisywał swoje publikacje własnym nazwiskiem. Pseudonimy nie czynią nikogo artystą, bo czy należy się wstydzić swoich poglądów i tym samym nazwiska? 
 
Tak się złożyło, że kilka dni po odejściu Marka Nowakowskiego zmarł Wojciech Jaruzelski - twórca stanu wojennego, którego dokładnie w swoim raporcie ujął pisarz. Nie o generale wszakże chciałem pisać, ale nie można go pominąć wspominając o wojnie wydanej własnemu narodowi. 
 
Marek Nowakowski nie podawał ręki ludziom, którzy po 13 grudnia opowiedzieli się za reżimem. Hańba ma tylko jedno oblicze. Tak pisarz postąpił z Józefem Szajną i z wielu innymi artystami tego pokroju. Dlatego nie był tak podziwiany jak Sławomir Mrożek, czy noblistka Szymborska. Sława ma swoją cenę, ale czy warto sprzedawać diabłu duszę podpisując się pod listem oskarżającym niewinnych księży, czy za jakąś wzmiankę o Stalinie w podręcznym szmatławcu? Na to pytanie autor odpowiedział zdecydowanie na samym wstępie. 

 
 



















 „Raport o stanie wojennym” nie jest lekturą szybką, to zbiór opowiadań dość krótkich, (bo autor uwielbiał takie formy). Owe migawki opowiadały o zwyczajnych ludziach, których w rozmaitych sytuacjach zaskoczył stan wojenny. Wszystko to opisane w sposób dość prosty, bez zbędnych literackich wykrętasów, ale magiczny w przekazie. Jednym z obrazków owej książki jest historia o internowanej nauczycielce liceum, w obronie której stanęli uczniowie. O zomowcach Nowakowski pisze tak: „ślepe bryły niewyżytej nienawiści - janczary komunizmu, pojeni wódą i środkami farmakologicznymi.”




Wystarczy przeczytać kilka opowiadań marka Nowakowskiego, aby zrozumieć powiązanie stanu wojennego z dzisiejszą rzeczywistością, a ludzie tyle lat mieli i mają problem z osądzeniem autorów wojny z narodem. Generała Bóg osądzi, bo ludzie przez tyle lat nie potrafili. Znaczy to, że mało czytają, albo nie chcą zrozumieć prostych zasad.

Notatki z codzienności” są jakby dziennikiem po okresie stanu wojennego, to zmaganie się Polaków z codziennością. Tak wiele dylematów pozostało po tamtej wojnie, pozostawiono je właśnie obywatelom, zwyczajnym ludziom ciężko pracującym  na chleb. Wszystko za nami się ciągnie jak nie zwinięta długa lina, której nie widać końca. O tym wszystkim pisał warszawski prozaik i pozostawił nam świadectwo prawdy o minionych czasach, które zaakceptować trudno. Dzisiaj zastanawiamy się gdzie pochować zbrodniarza i zdrajcę, myślę, że pod kremlowskim płotem, wszak każdy chce spoczywać wśród swoich. Przebaczać trzeba, zapomnieć nie wolno.

Marek Nowakowski, urodzony w Warszawie (Włochy), moim zdaniem jeden z największych prozaików polskiej literatury powojennej, twórca realizmu, mistrz krótkich form.


 












Jego debiutem było opowiadanie „Kwadratowy”(1957). Pisał o peryferiach ( gdzie się urodził) i o świecie marginesu społecznego, który wszędzie występował i występuje, z tym, że dzisiaj już na olbrzymią skalę. Zapewne w czasach młodości pisarza była to zaledwie namiastka przestępstw. Pisał o prostytutkach, lumpach, doliniarzach i paserach, słowem opowiadał o codzienności ludzi żyjących z nami lub w sąsiedztwie. Opisywany przez Nowakowskiego lump, obok okrucieństwa jakiego się dopuszczał, potrafił być człowiekiem honoru. Starał się przestrzegać pewnych zasad mieszczańskich i solidaryzował z kumplami. W nieco późniejszym czasie pisarz poszerzył swoich dotychczasowych bohaterów o ludzi przeciętnych, zwyczajnych: sklepikarzy, urzędników duszących się we własnym sosie. Powstają nowe książki: „Trampolina”, „Silna gorączka”, „Zapis”, Gonitwa”, Mizerykordia” poświęcona żołnierzom wyklętym. (mizerykordia – krótki, wąski sztylet służący do dobijania rannego przeciwnika)

Działo się to wiele lat temu, na piaszczystych, porosłych sosnowym lasem obszarach tego odległego od głównych traktów i większych miast powiatu w środkowej części kraju. Wojna zakończona szybka klęską, okupacja…I Stanisław K. młodzieniec, jakich tam wielu, staje się Mizerykordią, legendarnym akowskim partyzantem.

Skromny i nieśmiały praktykant w niewielkim tartaku, oto pierwsza zwykła, niczym się niewyróżniająca część jego życia. Od klęski wrześniowej zaczyna powstawać nagle drugi, odmienny życiorys, jakby szło nie do tego samego człowieka. Talenty i nieoczekiwane cechy charakteru, uśpione dotąd, zaczynają stanowić o jego osobowości. Z praktykanta leśnika konspiracyjny dowódca. I to nowe życie jak film niezwykły się potoczyło: wysadzał wojenne transporty, w brawurowych potyczkach rozbijał posterunki gestapo i odbijał uwięzionych patriotów. Powstawała o nim ludowa legenda, marzyli o jego sławie młodzi, kochały się w nim skrycie hoże dziewczyny.” Następne pozycje to: układ zamknięty”, Śmierć żółwia” (1973).

Najwspanialszym i odkrywczym było opowiadanie „Wesele raz jeszcze”(1974). Autor wykorzystując motyw wesela tak znaczący w naszej literaturze ukazuje reguły sprawowania władzy małomiasteczkowej. Zwraca uwagę na niszczenie tradycji i dotychczasowej szeroko rozumianej wartości.

Marek Nowakowski nie robił podchodów do ministrów kultury, nie rozdawał książek sekretarzom, całe życie trzymał się zasad normalności. Opisując margines społeczny dopatrywał się czegoś lepszego, czego nie mógł odnaleźć wśród tzw. zwyczajnych ludzi. Trudno szukać honoru wśród rządzących, dlatego pisarz odnajdywał go gdzie indziej.

Powstawały nowe pozycje: „Robaki”, „Książe nocy”, „Chłopiec z gołębiem na głowie”(1979)  Nowakowski szuka znaczenia słowa „pomiędzy”, a więc barwnym i dosadnym językiem półświatka i martwym językiem literackim, pomiędzy światem marginesu społecznego i centrum, do którego również należy literatura, daje pod rozwagę autentyczność lumpa i nieautentyczność ról kultury. Ale dopiero „Raport o stanie wojennym”dodał Nowakowskiemu europejskiego rozgłosu. Był to bowiem gorący temat, który dominował we wszystkich mediach. 
 
Prozaik nie przestawał pisać, następne jego dzieła to: „Notatki z codzienności”, „Dwa dni z aniołem”, „Wilki podchodzą ze wszystkich stron”, Grisza, ja tiebia skażu” (1986).  Następne tomy „ Portret artysty z czasów dojrzałości”, „Karnawał i post”, „Bożydar”, Grecki bożek”(1993), w których pisarz ulokował siebie na peryferiach społecznych, opisując samotność twórcy, przemijania i bezwzględności.

Marek Nowakowski w „Homo Polonius”, „Grecki bożek”, „Strzały w motelu George” pokazuje obraz Polski z przełomu lat 80 i 90, porównany przez autora do bazaru gdzie wszystko i wszyscy są do kupienia. Autor wciąż powraca do powojennej Warszawy i półświatka gdzie królowali przestępcy i różni dziwacy, ale z klasą „Powidoki” (1995,1997)

Znajomi zastanawiają się, kiedy Nowakowski pisał skoro zawsze widziano go spacerującego po warszawskich ulicach i Bazarze Różyckiego. Tacy są prawdziwi pisarze, szkoda tylko, że ich spacer kiedyś się kończy.




Władysław Panasiuk


wtorek, 2 grudnia 2014

Mozart's Requiem Mass in D Minor I - Introitus and Kyrie

Mozart - Requiem

Rozmowa z Ziemią .-Jan Strządała.

Dotykam ziemi
bosą stopą
nie czuję gdzie 
się zaczyna
kołysze się

Jest lekka i skupiona
mówi szeptem

Muszę uklęknąć
zbliżam twarz do jej ust
rozmawia znajomym językiem 
z moim ciałem 

Ziemia jest samotna 
boi się  ciemności
jak dziecko
trzyma się kurczowo 
sukni słońca

Ziemia jest bezsenną kroplą 
spadającą 
na kamienne Niebo
od środka

Ziemia jest pamięcią
przestrzeni
zakrzywioną 
w materię
błąd tkwi
w czasie
Tylko on karmi się śmiercią .


Lubię tę filozofię poety zawartą w jego wierszach.-"Tylko czas karmi się śmiercią". . .Szkoda ,że nieśmiertelność zyskujemy dopiero po śmierci .Żaden nawet najdoskonalszy rozum  ludzki nie wymyśli , czy śmierć otwiera  wrota do nowego życia . Dlaczego Pan Bóg skoro wymyślił tak piękny świat , w najtrudniejszej chwili życia pozostawia nas w takiej niepewności.  Przecież wie ,jak trudno zostawiać  tutaj to wszystko ,bez  czego jak wydaje się nam często  nie możemy się obyć.  Już starożytni filozofowie którzy żyli przed narodzeniem Chrystusa próbowali śmierć oswoić. .Epikur pocieszał , że  zło najstraszliwsze jakim jest śmierć, nie dotyka nas wcale, bo póki my jesteśmy ,nie ma śmierci , a kiedy jest śmierć ,nie ma nas.Seneka który urodził się przed  Chrystusem , w swoich pismach wielokrotnie przywoływał Boga, mówiąc o Nim ,że Bóg hartuje , bada, ćwiczy  tych których kocha.Zachęcał  do dbałości o spokój duszy, kierowanie się sumieniem,szlachetnością.Nie bądźmy dla nikogo postrachem -pisał,gardźmy stratami, krzywdami ,obelgami . Znośmy to wielkodusznie , ani się obejrzysz ,ani obrócisz -a już nadchodzi śmierć -pisał.
Jezus Chrystus na pewno nie miał kontaktu z pismami Seneki  a mimo to ich nauki są zbieżne w wielu miejscach.Św.Jan Paweł II pisał -jeżeli człowiek jest problemem -to Chrystus jest odpowiedzią.Sam Chrystus powiedział -Ja jestem drogą ,prawdą i życiem.Od siebie dodam ,że nie jest to droga trudna czy uciążliwa ,a może być piękna , dobra i prawdziwa.Tego się trzymajmy .ev









poniedziałek, 1 grudnia 2014

Jasność drzew .Jan Strządała

Pozwoliłeś mi widzieć w drzewie to
czego na pierwszy rzut oka
nie widziałem tak wyraźnie .
Kiedy zatrzymałem się pod dębem 
niebo właśnie wyrosło w taką niebieskość
że palczaste liście stały się jeszcze bardziej
zielone.
Można było dostrzec jak oddychają głęboko
Słońce właśnie umknęło spod białej chmury
Wiedziałem,że oglądasz to ze mną
mojej duszy pozwoliłeś wychylić się 
z chmury ciała.
Słyszałem Ciebie
było już po piętnastym maja
więc mogłeś być śpiewem słowika
Moja matka mówiła ,że do Krzemionki
[to taka góra
z dzieciństwa]słowik  przychodził zawsze
piętnastego maja .
Wracając do drzew
myślę ,że są to Twoi aniołowie ziemscy
Zawsze kiedy spotykam drzewa
kiedy wśród nich biegnę
albo jestem
Zawsze wtedy czuję się bezpieczny
-napełniają mnie pokojem.
Wtedy wiem ,że jesteś blisko
czuję Twoją obecność 
Pozwól mi odrzucić cień
Ty wiesz,że ten  cień nie jest  ciałem
jest  ciężarem wbitym w moje myśli
Zatrzymuję się pod drzewami i nie potrafię zebrać myśli
są zbyt  ciężkie
biegną przez piaski 
Nie splatają się w jeden pień
Jestem tak blisko drzewa i tak daleko jednocześnie
przez chwilę dotknąłem Twoich myśli
Stały w polu z rozłożonymi gałęziami 
oddychały nieskończonością .
Była w nich miłość powietrza i światła
Była w nich pokora  wszechmocy
Jasność istnienia .


Piękna poezja Jana Strządały i piękne malarstwo Stanisława Mazusia wiele łączy . Oboje są znakomici w swojej twórczości ,wyjątkowi w swojej wrażliwości i duchowości .ev

Stanisław Mazuś "W obronie piękna - malarstwo"

Leszek Długosz - "Ty mnie prowadź ścieżko mała ..." - Poezja Śpiewana

Mleczna droga .Jan Strządała.

Życie 
to żywa kolorowa dolina
pełna śpiewu ptaków
modlącego się słońca w liściach
i przebudzonego strumienia
Rodząc się 
zaczynamy schodzi do niej
z Góry białego gęstego milczenia
gęstego szkła
matowej ciepłej mgły
Z miejsca urodzenia 
nie widzimy nic
Mleczna Droga.


Leszek Długosz

Leszek Długosz

WIERSZE SŁAWOMIRA

MAJEWSKIEGO




.

TESTAMENT

RÓŻEWICZA


 
 
chodzi tylko o kolejność


Bóg stworzył człowieka
na obraz i podobieństwo swoje

kolejność jest była inna

to człowiek stworzył Boga
na podobieństwo swoje

a potem kiedy już
nie mógł znieść obecności
boga – wymazał go
ze swego życia

i cierpi bo to był
jego twór najwyższy


9 października 2014 roku Tadeusz Różewicz obchodziłby swoje 93 urodziny. Jednak kilka miesięcy wcześniej, 24 kwietnia, odszedł niespodziewanie. Jeszcze w przeddzień, w pogodny wiosenny wieczór usiadł w ogrodzie z żoną, Wiesławą, gdzie napawali się widokiem kwitnącej wiśni. Mimo sędziwego wieku był w dobrej formie, przyjmował wizyty, odbierał telefony, pisał. Następnego ranka, jak może sam by to ujął - gdzieś zapodziało mu się życie...

Pozostawił krótki testament, zagadkę, która frapuje przynajmniej niektórych jego przyjaciół. Przecież ten wielki pisarz, autor tomów poezji, dramatów i prozy tworzonych na przestrzeni zgoła ośmiu dekad już na początku swej drogi wyznał utratę wiary w Boga. Jeszcze niedawno powiedział: „Nigdzie mi się nie śpieszy, bo nie ma do czego.” A jednak w swojej „Ostatniej woli i prośbie”, spisanej ręcznie nieomylnym charakterem pisma, datowanej „Karpacz, 5.III.2003”, poprosił o ekumeniczny pochówek:

jest moim pragnieniem, aby urna z moimi prochami została pogrzebana na cmentarzu ewangelicko-augsburskim przy kościele Wang w Karpaczu Górnym.

Proszę też miejscowego pastora, aby wspólnie z księdzem kościoła Rzymsko-katolickiego (którego jestem członkiem przez chrzest św. i bierzmowanie) odmówił odpowiednie modlitwy. Pragnę być pochowany w ziemi, która stała się bliska mojemu sercu, tak jak ziemia gdzie się urodziłem. Może przyczyni się to do dobrego współżycia tych dwóch – rozdzielonych wyznań i zbliży do siebie kultury i narody, które żyły i żyją na tych ziemiach. Może spełni się marzenie poety, który przepowiadał, że ‘Wszyscy ludzie będą braćmi’. Amen.” I podpis: „Tadeusz Różewicz (urodzony dn. 9.X.1921r w Radomsku)”

Dokument ten był przez lata przechowywany, a następnie odczytany na pogrzebie, przez Zbigniewa Kulika, Dyrektora Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu. Był on wieloletnim towarzyszem i fotografem poety podczas wędrówek po Karkonoszach. Do Karpacza zaś zachęciła Różewicza w roku 1991 znawczyni jego twórczości, Maria Dębicz, odwiedzając z nim Muzeum Zabawek Henryka Tomaszewskiego, twórcy Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Stało się zgodnie z wolą pisarza. Arcybiskup opolski Alfons Nossol, w kaplicy cmentarnej na Kiełczowie we Wrocławiu, odprawił mszę pogrzebową. Omówił proces utraty wiary w poezji Różewicza, który – paradoksalnie – stanowi jednocześnie jej religijny wymiar (pełny tekst homilii jest dostępny w internecie). Przypomniał, że „’Nie wierzę’ Różewicza to nie tylko rezultat traumatycznych przeżyć czasów pogardy i zagłady. Śladów Boga i szyfrów transcendencji nie odnajduje on także we współczesnym świecie”, i dalej, że „Narodziny i śmierć Boga, posiadanie i utrata wiary są największym wydarzeniem w życiu człowieka”.

Z kolei ksiądz proboszcz Edwin Pech podczas nabożeństwa żałobnego w Kościele Wang podkreślił, że kościół ten znajduje się na szlaku turystycznym, gdzie rocznie przybywa około dwustu tysięcy turystów. Przytoczył fragment z ewangelii św. Łukasza o wędrówce do Emaus, podczas której uczniowie nie rozpoznają idącego wśród nich Chrystusa. Ks. Pech opowiedział o tym, jak Pan Tadeusz (tak nazywali Tadeusza Różewicza bliscy mu ludzie) w wieku lat 75 zakochał się w ziemi karkonoskiej, jak często spacerował obok kościoła Wang i zamyślał się przy grobie swego przyjaciela, Henryka Tomaszewskiego. Powiedział: „Poeta na nowo zaczął ‘uczyć się chodzić’, rozpoczął chodzenie z Bogiem, gdy był już w sędziwym wieku. Przewodnikiem na tej drodze był dla niego pastor Dietrich Bonhoeffer, stracony we Flossenburgu w kwietniu 1945 roku za udział w spisku na życie Adolfa Hitlera. Chrześcijaństwo nie powinno charakteryzować się wyłącznie wyznawaniem wiary, lecz naśladowaniem Chrystusa. [...] Na lekcjach chodzenia prowadzonych przez poetę Tadeusza Różewicza i pastora Dietricha Bonhoeffera uczymy się szacunku dla innych, godnego życia na bezbożnym świecie. Nie mamy też liczyć na karę lub nagrodę. Doświadczyć mamy tego, że życie bez Boga jest możliwe, ale też tego, że życie bez Boga jest niemożliwe.”

Być może kluczem do zrozumienia decyzji Różewicza o tym, jak chce być pochowany jest data jego „Ostatniej woli i prośby” – wiosna roku 2003, a więc czas podpisania traktatu ateńskiego, który przypieczętował akcesję Polski do Unii. Przecież słowa „Wszyscy ludzie będą braćmi” to cytat z „Ody do radości” Fryderyka Schillera, do której po latach Beethoven skomponował muzykę – tworząc IX Symfonię. Słynna finałowa kantata stała się hymnem Unii Europejskiej. A więc być może ostatnia wola poety to akt polityczny raczej niż religijny, wyrażający idealistyczną wiarę i nadzieję w braterstwo między narodami, o które Różewicz przez całe życie zabiegał w wymiarze kulturowym a także osobistym. Jego twórczość była i jest szczególnie dobrze znana w Niemczech i przyczyniła się do zmiany wzajemnie stereotypowego i urazowego postrzegania przez siebie obu krajów.

Kamil Różewicz, syn poety potwierdził, że Ojciec był znawcą Biblii, że zawsze miał ją przy sobie w podróży, a fascynowała go postać Chrystusa-Człowieka. W rozmowie o ostatnich dniach jego życia, Kamil powiedział, że Ojciec do końca śledził wydarzenia w kraju i na świecie. Oglądał telewizję, słuchał wiadomości, na które też często się zżymał. Wśród jego ostatnich lektur były „Kroniki” Bolesława Prusa, w których szukał wskazówek do odpowiedzi na współczesne problemy.

Grób Tadeusza Różewicza jest położony w pięknym miejscu, z widokiem na Śnieżkę, przy kamiennym szlaku wiodącym do schroniska górskiego ‘Samotnia’. Poeta chętnie je odwiedzał. Przechodniu, jeśli zawitasz w te strony, nie będziesz zawiedziony.
 
 
Barbara Bogoczek