sobota, 31 maja 2014

MAŁE ROZMYŚLANIA

WIOSENNE

Leszek Długosz
 

 Otwórzmy okno - otośmy w maju! Wyjdźmy na pokład
Ach, cóż na grządkach, na rabatkach 
W lasku, nad stawem, w świecie 
Ach  w najdalszym cóż tam 
We wszechświecie...?
Navigare necesse - wciąż tak samo
Vivere - niekoniecznie ?
W odmętach bieli i fioletów
Wiosna się wzniosła 
Zielono-żółta rwąca fala 
I cóż... Punkciku Gadający 
W starej łódeczce łaciny 
Aż tutaj, jak obliczasz
- Pod konie dwudziestego wieku
S i ę  d o t a r ł o...?
I co?
- Stąd jaśniej ?
Czy Ci się zmienił (w gruncie rzeczy)
Powód 
Albo zamiar?
Otwórzómy okna - otośmy w maju 
Bocian na grobli jak w średniowieczu 
Z tym samym - gotyckim namaszczeniem kroczy 
Zieleni się, zakwita - jak w dawnej śpiewce
Trzcina
Liściasta kipiel bujnie i dziko 
Po leśmianowsku (tak u Tuwima...?) 
Pleni się i skręca.
W oknie 
- Ach przyłap na tym się  Punkciku 
Gadający Punkciku 
Jakiż to silny jest a t a w i z m...?
W oknie się staje jak przed wiekami 
Niby bezwiednie
A jednak jakby w oczekiwaniu?



Wiersz mojego ukochanego poety, dedykuję rodakowi Panu Grzegorzowi Sarzyńskiemu z USA
ev 

czwartek, 29 maja 2014

Ja nie płaczę po Palikocie . .




Wybory do Europarlamentu zakończone, trwają jedynie kontrowersje dotyczące liczenia głosów. Miałam tylko jedne obawy, aby Palikot, Senyszyn, Kalisz i Hartman nie weszli do tego e-parlamentu , aby oni mnie w nim nie reprezentowali. I stało się. Nie weszli. Spotkała mnie jeszcze miła niespodzianka, bo do e-parlamentu nie weszła udająca rzekomo światłą feministkę -motornicza tramwajowa Krzywonos. Zapracowali na to bardzo - swoim językiem, poglądami, obsesjami a nawet wyglądem... Jawili się w tym ciemnogrodzie i moherowym zaścianku ,jakim dla nich była Polska, jako nowoczesna i światła lewica, z tym że tę swoją pseudo nowoczesność wywodzącą się od Engelsa, widzieli tylko w zabijaniu nie urodzonych, w promocji homoseksualizmu, w demoralizacji dzieci poprzez  propagowanie ideologii gender. Naczelną ich Ideą Fiks, była walka z kościołem ale tylko z Rzymsko-katolickim, który uznawali za największe nieszczęście Polski. W swoich zachowaniach posługiwali się kłamstwem, cynizmem, nienawiścią. Ponieśli  klęskę, pozostał po nich tylko mówiąc bardzo delikatnie - Niesmak. Ani wyborcy w kraju, ani Polacy za granicami Polski nie dali się oszukać. Mam nadzieję, że nie tylko w Polsce ale i w Europie bez nich będzie normalniej i  ł a d n i e j !
  


sobota, 24 maja 2014

CZASAMI WARTO PRZEDRUKOWAĆ


DLACZEGO W III R.P. 
MECENAT  PAŃSTWA
NAD KULTURĄ i SZTUKĄ
JEST DO DUPY?

ALBOWIEM:



CYTAT TYSIĄCLECIA:

MAREK KRASZEWSKI
szef Stołecznego Biura Kultury:

"W przeciwieństwie do edukacji
kultura nie jest obowiązkowa."




*

MINISTER ZDROJEWSKI 
W POGONI ZA EUROPEJSKĄ KULTURĄ



*

W SPRAWIE DOTACJI DLA WYDAWCÓW




WYJAŚNIENIE MKiDN:
"Dla wszystkich nie starczyło sałaty, miłe kochane ludzie".

*
WYDAWCO! 
 OCZEKUJESZ DOTACJI?




CUŚ SIĘ ZNAJDZIE, SPOKO! 

*

KLIKAJĄC NIŻEJ
zobaczysz szczęśliwych beneficjentów:

TU KLIKNIJ NA DOTACJE MKiDN


*

Dotacje 

Na Rzecz Fundacji

Miło nam poinformować Państwa, że  
Teatr Polonia i Och-teatr - Fundacja Krystyny Jandy 
Na Rzecz Kultury 
otrzymała następujące dotacje:

Rok 2005:
  • W ramach programów operacyjnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego: 850.000 PLN - na adaptację kina Polonia na teatr Polonia

Rok 2006:
  • W ramach programów operacyjnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:
    1.000.000 PLN - na kontynuację remontu dużej sceny
    50.000 PLN - na premierę "Szczęśliwych dni" Samuela Becketta w reżyserii Piotra Cieplaka
  •  
  • W ramach Konkursu na realizację zadań m. st. Warszawy:
    70.000 PLN - na premierę spektaklu inaugurującego działalność Dużej Sceny „Trzy siostry" A. Czechowa w reżyserii Natashy Brook, Krystyny Zachwatowicz i Krystyny Jandy
    30.000 PLN - na premierę "Skoku z wysokości" Leslie Ayvazian
  •  
  • W ramach dofinansowania projektu przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej:
    9.950 PLN - na premierę spektaklu "Marilyn i papież. Listy między niebem a piekłem" Dorothei Kuehl-Martini
  •  
  • W ramach programów operacyjnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:
    100.000 PLN - na premierę spektaklu inaugurującego działalność Dużej Sceny „Trzy siostry" A. Czechowa w reżyserii Natashy Brook, Krystyny Zachwatowicz i Krystyny Jandy
    32.750 PLN - na cykl koncertów „Karaoke w teatrze - śpiewać jak to łatwo powiedzieć" w reżyserii Magdy Umer
  •  
Rok 2007:
  • W ramach programów operacyjnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:
    70.000 PLN - na premierę spektaklu „Boska!"
    50.000 PLN - na premierę spektaklu „Wątpliwość" 
  •  
  • W ramach Konkursu na realizację zadań m. st. Warszawy:
    90.000 PLN - na premierę spektaklu „Wątpliwość"
    80.000 PLN - na premierę spektaklu "Bombshells"
    25.000 PLN - za realizację zadania „Znane i nieznane - najpiękniejsze bajki w Teatrze Polonia"
  •  
Rok 2008:
  • W ramach programów operacyjnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:
    20.000 PLN - na premierę spektaklu „Dowód"
    100.000 PLN - na premierę spektaklu „Grube ryby"
    100.000 PLN - na premierę spektaklu „Romulus Wielki"
  •  
  • W ramach konkursu na realizację w latach 2008 - 2010 zadań w zakresie upowszechniania twórczości artystycznej w formie wspierania produkcji oraz eksploatacji teatralnych teatrów nieinstytucjonalnych, działań muzycznych oraz innych przedsięwzięć artystycznych
    996.000 PLN - na produkcję spektakli Teatru Polonia w 3 letnim repertuarze (2008-2010)
  •  
  • W ramach Konkursu na realizację zadań m. st. Warszawy:
    39.000 PLN - na eksploatację spektaklu "Pchła Szachrajka" na placu Konstytucji
    124.300 PLN - na premierę spektaklu "Starość jest piękna"
    40.000 PLN - na eksploatację spektaklu „Lament na placu Konstytucji"
    46.200 PLN – na eksploatację spektaklu „Starość jest piękna"
  •  
Rok 2009
  • W ramach programów operacyjnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:
    100.000 PLN – na premierę spektaklu „Bagdad Cafe”
    160.000 PLN – na premierę spektaklu „Wassa Żeleznowa”
  • W ramach funduszu ZPORR Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego:
    522.107,34 PLN - na adaptację kina Polonia na Teatr Polonia.
  •  
Rok 2010
  • W ramach programów operacyjnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:
    500.000 PLN – na zakup wyposażenia służącego działalności Och-teatru – nowej sceny Teatru Polonia
    500.000 PLN – na realizację cyklu premier Teatru Polonia w 2010 r.
    157.800 PLN – na realizację cyklu warsztatów edukacyjnych w Och-teatrze
  •  


  • W ramach programu Akademia Orange:
    49.000 PLN – na premierę spektaklu „Zielone Zoo”.


  • W ramach realizacji projektów i przedsięwzięć artystycznych tworzących stałą lub cykliczną ofertę kulturalną Warszawy:
    100.000 PLN - na cykl spektakli na pl. Konstytucji w 2010 r. 

Rok 2011:
  • W ramach programów operacyjnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego: 200 000 PLN – na realizację Premiery w Teatrze Polonia i Och Teatrze w 2011 r.
    100 000 PLN – na kontynuację modernizacji Och Teatru
  • W ramach konkursu na realizację w latach 2011 - 2013 zadań w zakresie upowszechniania twórczości artystycznej poprzez wspieranie stałych programów tworzących stałą ofertę kultury Miasta Stołecznego Warszawy: 
  • 1 800 000 PLN – na produkcje spektakli Teatru Polonia i Och teatru w 3 letnim repertuarze (2011-2013) 

KOCHANA PANI KRYSIU...

http://bialczynski.wordpress.com

ARTYŚCI i LUDZIE PIÓRA
III R.P.
 CIESZĄ SIĘ RAZEM Z PANIĄ!



  *
PAN RYSIO,
SZEF KOMISJI 
ds. DOTACJI DLA WYDAWCÓW




I PAN STEFAN, 
 JEGO ZASTĘPCA


*
PAN MINISTER
ŻYCZLIWIE WSŁUCHUJE SIĘ
 W GŁOS TWÓRCÓW, PROPONUJĄC...




"WIĘCEJ LUZU, KOCHANI!
BIERZTA PRZYKŁAD
Z AMERYKAŃSKICH KOLEGÓW"




I POLSCY TWÓRCY 
POSŁUCHALI




.

piątek, 23 maja 2014

GRAŁA MUZYKA



Foto:Antoni Witwicki



POETA W MŁODZIEŃCZYM OKRESIE "BURZY I NAPORU"

____________

21 maja 2014 roku miałam przyjemność uczestniczyć w wieczorze autorskim poety z Gliwic - Jana Strządały. Piękny, niezapomniany wieczór. Nie śmiem nawet podejmować się recenzji jego poezji, która mnie zachwyca. 

WYSTRASZONE SŁOWA

Anioł zmęczony
naprawianiem świata
przysiadł na stopniu
leśnej kapliczki

Matka Boska uśmiecha się
a kos na gałązce milczy
Wiatr świerk kołysze
Potok złoci się
Słońce po kamieniach
rozpryskuje iskry
góry dookoła przymarły
w zachwycie .
Nic tu do naprawienia
Anioł odpoczął chwilę
dotknął błękitu
po czubkach świerków
pobiegł za góry ,
naprawiać
zepsute słowa ,
wystraszone serca.


Przytoczę fragment recenzji Bogdana Pocieja "Poezja Jama Strządały w języku, w formie współczesna, wywodzi.się z tych dawnych metafizycznych źródeł. Sednem jest tutaj doznanie, przeżycie natury w jej świetlistym pięknie, przeniknięte słonecznym światłem, światłem ziemskim, w perspektywie Boskości. Pod delikatną tkanką tej poezji kryje się siła niezwykła, duchowa siła przeciwstawiania się rozpaczy, nihilizmowi, katastrofizmowi i pesymizmowi. Przeciwstawianie się zwątpieniu i beznadziei trawiącym współczesny świat - temu wszystkiemu, co w sposób zgoła niszczycielski wpływa na duchowość człowieka ulegającego nawet podświadomie presji mrocznych tendencji."

Moim czytelnikom dedykuję też piękny, kolejny wiersz poety.

WIECZÓR

Czekam na Ciebie
słońce chowa się za wzgórzem
droga pusta
na niej drzew długie cienie

ptaki śpiewają coraz ciszej
wieczór objął mnie  ramieniem
i prowadzi do nocy
droga pusta
dotyka nieba
zapalają się gwiazdy
milczenie.

Wierszom poety towarzyszyła śpiewem Ewa Szydło, muzykę do piosenek skomponował Andrzej Terlecki  a teksty piosenek  napisał Jan Strządała. Płyta Biegłam do Ciebie jak również tomik  Pamięć ciała bawi się moim sercem, były i są jeszcze do nabycia .

ev

.

poniedziałek, 19 maja 2014

KARTKA



LESZEK DŁUGOSZ



Kartka
 
Pokusa opowiedzenia „jak to z kartką było” silniejsza widać we mnie niż ewentualne obiekcje – jak to może być odczytane ? Pójdzie na konto „ próżności” ?.. Zastrzeżenia tego typu wśród pewnej kategorii życzliwych zapewne mogą się pojawić ? Ale wiadomo, jeszcze się taki nie urodził itd. itp. Poza wszystkim , nie zważając i na moje wewnętrzne rozdarcie , laptop chyba sam z siebie podjął już decyzję ? Wystarczająco rozgrzany rwie do przodu . - Opowieść więc przedstawiam najprawdziwszą co do szczegółu. Zacznę może jednak od „tła wprowadzającego” . I wcześniej jeszcze, od tego końcowego szczegółu. - „Znalezisko” owo przytrafiło się mi któregoś z ostatnich dni stycznia. Okoliczność tej daty , przynajmniej wedle niektórych, może dopisywać szczególniejszą aurę ? Dodatkowe możliwości interpretacyjne ? 
 
Sprawy porządkujmy, czyli istotnie zacznijmy od domowych porządków.
 
Od malowania mieszkania , do którego to dopustu w domu ostatnio doszło. Na szczęście to już za mną. Daleka jednak droga do jakiegoś względnego uporządkowania pokładów nieruszanych od lat .- Pakietów, stert, zwałów, pudeł, wszelakiego „ dobytku”. Co to się zazwyczaj po domach tego nie wyrzuca , a odkłada się do przejrzenia w „wolniejszym czasie” . Kataklizm malowania w niemałym stopniu wymusza jednak taką czynność.
 
Równocześnie zbiegło się i tak , że jakiś już czas temu ze dwie szacowne instytucje, zwróciły się do mnie z propozycją , abym to właśnie ich pieczy przekazał moje archiwum. Ot, melancholia... Odważnie jednak mierzmy się z rzeczywistością ! Widać znalazłem się już w strefie instytucjonalnego zainteresowania jako to - ewentualne ” źródło pozyskiwania” ? 
 
Prawdą jest, że przez lata zebrało się niemało. Nie wspominam, rzecz jasna , tylko swoich rękopisów, maszynopisów. Rozmaitych publikowanych, niepublikowanych utworów. Muzycznych , czy też literackich. Mam na mysli przede wszystkim , obszerne „zbiory piwniczne” . Archiwalia Piwnicy pod Baranami. Sam zachowałem trochę pamiątek. O wiele bardziej znaczące i obszerne są archiwalia gromadzone przez żonę moja, Barbarę. Która w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych pełniła funkcję kogoś w rodzaju kierownika Piwnicy Pod Baranami. Z tamtego czasu zostały w domu walizki wszelakiej „ masy piwnicznej”. Teksty ( obrazy pertraktacji z Urzędem Cenzury) dokumenty, zdjęcia, pamiątki różnego asortymentu, plakaty, zaproszenia , rozmaite „ prywatności” itd. itp, Należałoby to ochronić i zabezpieczyć. Mamy tę świadomość. Problem tylko - gdzie takie archiwum Piwnicy powinno się znaleźć ? Komu to powierzyć ? Z pewnością powinno to pozostać raczej gdzieś w Krakowie ?
 
Na koniec, do uprzątnięcia został i mój prywatny kącik. Jako osoba w swoim czasie „dość medialna”, w dodatku - reprezentant środowiska szczególnie postrzeganego ,czyli ówczesnej Piwnicy, cieszyłem się niejaką popularnością. Współpracując, albo i utrzymując tylko kontakty z wieloma znaczącymi w świecie kultury osobistościami , otrzymywałem sporo korespondencji. - Niezgorsza „konstelacja nazwisk” spoczywa dziś w tych pakietach. 
 
Syzyfowe prace , złudne nadzieje... 
 
Zmieniając adresy , wlekliśmy te zbiory ze sobą, nigdy nie poddawszy ich jakiejś segregacji. Obowiązywała zasada- niczego się nie wyrzuca! Toteż wszystko jest , na pewno jest. Problem tylko - gdzie to jest ? „ Na obecnym etapie” sprawy stały się pilne . Chcąc to komukolwiek przekazać wypadałoby przynajmniej zorientować się, co tam w tej masie spadkowej znajduje się ? Wypadałoby poczynić jakiś przegląd. – Co na śmietnik ? Co jednak na bok „dla potomności” . 
 
Tonę więc od jakiegoś już czasu ,usadowiony pośród hałd , pokrywających podłogę i coś z tych stert wybieram. To na prawo , to na lewo...To do dalszej przechowalni, to na zatracenie. Oto nad sprawami , emocjami, projektami, marzeniami - poświadczanymi w owych papierach - dokonuje się mój sąd ostateczny. Wreszcie...! Zbliżam się wreszcie do szczegółu dla którego tekst ten składam .
 
Wyciągam w pewnym momencie kartkę...
 
Jakby znana ? Znam to pismo ? Odwracam , oglądam rewers, awers . Ta wyklejanka, ta „ stylistyka plastyczna” ? Coś mi ten obraz przypomina? Sprawdzam jeszcze raz . Ten podpis ? Wyciągam z półki któryś z tomików . No , nie chce być inaczej ? Nie ma wątpliwości ! Uświadamiam sobie - ja tę kartkę widzę pierwszy raz ? W niewiadomych dziś okolicznościach , zapewne początek wakacji, zapewne skądś tam przyjechałem ( jak to wtedy jeszcze często ) zapewne usłyszałem od domowników: – korespondencja do Ciebie leży tam, a tam ... Potem przejrzę, zapewne odpowiedziałem , teraz walę się spać. Nie przejrzałem do tej pory ? Oczywiście nic nie zostało wyrzucone. 
 
 
Czytam więc tę kartkę
 
Czytam więc tę kartkę od Wisławy Szymborskiej ... Po raz pierwszy, w styczniu 2014 roku. Oto jej treść:
 
Kraków, 20.6.92

Drogi Panie Leszku !
Wysłuchałam dzisiaj w radiu Pana piosenki „ Nie zapominajcie o Tych, którzy już nie śpiewają” i poczułam potrzebę powiedzenia Panu, jak bardzo mi się ona podobała. Jest mądra, wzruszająca, piękna.
Dziękuję Panu za radość, że jest ktoś, kto takie piosenki jeszcze pisze -
Wisława Szymborska 
 
 


          Nic nie da się zrobić ?

Wzruszenie i poczucie zawstydzenia.. Jak się fatalnie zachowałem. Nie przeczytawszy - nie odebrawszy więc w świadomości mojej , oczywiście nie odpowiedziałem . Nie podziękowałem . Fatalnie wyszło. Naprawdę to nie moje obyczaje. „ Ta Pani”... zadała sobie trud, wykleiła karteczkę, napisała, zdobyła adres do „ typa”. A ten ? Plama ! I nic nie da się już w tej sprawie zrobić ?
 
Ktoś z domowego kręgu Wisławy, Wisełki , jak bliscy przyjaciele zwykli o niej mówić , ale ktoś akurat i ze mną zaprzyjaźniony, kiedym opowiedział tę historię, zapytał : kiedy to było ? No ze dwa dni, bodaj przedwczoraj , odrzekłem. Ów ktoś zauważył: no to właśnie 1go lutego minęła rocznica jej śmierci. To jest znak ? Ja już słyszałam przynajmniej o trzech mszach, które za duszę Wisławy odbyły się w Krakowie . Zamów i ty... Ktoś inny, z innej strony - niech pan panie Leszku nie robi tego. Wisława nie potrzebuje żadnej mszy... Zostałem z dylematem ? - Z imaginowanymi kwiatami przepraszalnymi . I z pierwsza linijką, jakiejś odpowiedzi . Gdzie słanej?... Jakiegoś wiersza, piosenki ?.. /Nic dwa razy / I na tamtym świecie, podejrzewam ,nic dwa razy się nie zdarza . / Panowie, panie - i tu i tam... Co się raz stało, to się nie odstanie /
 
Do tej opowieści dołączam jeszcze zdjęcie, jakie mi się przytrafiło. W cztery lata później , podczas uroczystego spotkania w Krakowie , w Starym Teatrze. Po Noblu. Oblężenie. Obyczajem Szymborskiej urządzono loteryjkę. Szczęśliwcy wygrani, mogli otrzymać tomik Poetki i Jej autograf . Rzecz niebywała ,ja który nigdy w żadnej loterii, totku, totolotku, niczego nie wygrałem , tym razem po raz pierwszy w życiu , wyciągnąłem fortunny los. Dołączona fotka pokazuje ową chwile... Patrzę i do głowy przychodzi mi : podając ów tomik, nawet nie wiedziałem, że powinienem się czuć szczególnym dłużnikiem Autorki...
 
 

Inną sprawą byłoby też opisanie piosenki , którą Poetka tak wyróżniła. Do dziś jest ona prawie nieznana .Wiedzie swój żywot jakby utajony. Ale i ona ma też swoją niezwykłą opowieść . Swoją niewiarygodną ( dramatyczną) biografię . Widać i piosenkom mogą się przydarzyć dzieje czasem szczególne. Starożytni już to wiedzieli : Habent sua fata libelli
 

niedziela, 18 maja 2014

Rocznica urodzin św. Jana Pawła II




  1. Kiedy myślę Ojczyzna, szukam drogi która zbocza przecina jakby prąd wysokiego napięcia, biegnąc górą - tak ona biegnie stromo w każdym z nas i nie pozwala ustać. Droga biegnie po tych samych zboczach, powraca na miejsca te same, staje się wielkim milczeniem, które nawiedza co wieczór zmęczone płuca mej ziemi...
  2. Obyśmy nie rozszerzali wymiarów cienia.
  3. Promień światła niechaj pada w serca i prześwietla mroki pokoleń.
  4. Strumień mocy niech przenika słabości.
  5. Nie możemy godzić się na słabość.
  6. Ziemia trudnej jedności.
  7. Ziemia na koniec rozdarta przez ciąg prawie sześciu pokoleń
  8. Rozdarta na mapach świata! A jakżeż w losach swych synów!
  9. Ziemia poprzez rozdarcie zjednoczona w sercach Polaków jak żadna.
          św. Jan Paweł II
.

sobota, 17 maja 2014

Mont-Saint-Michel

czyli piosenka o miłości...





Tytuł: Mont-Saint-Michel

śpiew: Magda Jackowska z NGT Porfirion

muzyka: Grażyna Łapuszek

tekst:  Sławomir Majewski
.

I To Jak Wszystko Tu Przeminie


Myśl, że i to jak wszystko tu przeminie 
I że się kiedyś przyjdzie z tobą rozstać,
to coś jak wybryk fantazji -
Jak butny szlachcic z księżyca
Ale też i rozpacz.
I co? I pierwsze listki lip w łazienkach
Pachnie przedwiośniem ciepła od dżdżu ziemia 
I po trawnikach śmiesznie skaczą szpaki,
I pawie krzyczą w głos.
A NAS TAM NIE MA?
















Stanisław Ryszard Dobrowolski
 
ur. 14 marca 1907 w Warszawie, zm. 27 listopada 1985 r.
Poeta, prozaik i tłumacz, członek grupy poetyckie Kwadryga.
Uczestnik powstania warszawskiego
 
P.s. "Na tym polega wartość życia, że płaci się za nie, nawet życiem" K.Ćapek.
Pamiętajmy o tym aby żyć dobrze i uczciwie, w proteście przeciwko złu.

ev

piątek, 16 maja 2014

ZMARŁ MAREK NOWAKOWSKI





Fot. Rzeczpospolita

Wczoraj, 16 maja 2014 roku w Warszawie, 
po długiej chorobie zmarł Marek Nowakowski,
prozaik scenarzysta, publicysta „Gazecie Polskiej Codziennie”

Urodzony w 1935 w Warszawie, jeden z najpłodniejszych prozaików polskiej literatury powojennej, mistrz małych form narracyjnych, twórca realizmu peryferyjnego.

Debiutował w 1957 r. opowiadaniem KWADRATOWY na łamach "Nowej Kultury", które sygnalizowało - potwierdzony przez zbiory opowiadań TEN STARY ZŁODZIEJ (1958) i BENEK KWIACIARZ (1961) - pierwszy obszar ukazywanej przez pisarza peryferyjności. Był to świat marginesu, lumpów, prostytutek, doliniarzy i paserów, żyjących na marginesie spraw i kodeksów "normalnego" społeczeństwa. Półświatek ten stanowił tyleż przedmiot opisu, co fascynacji twórcy ze względu na - opiewaną niczym w TORTILLA FLAT Steinbecka - barwność: lump i jego subkultura charakteryzowali się, w ujęciu Nowakowskiego, okrucieństwem, ale i rygorystycznym respektowaniem własnego kodeksu, niezależnością wobec ideałów mieszczańskiego dorobku, ale i solidarnością wewnętrzną.

W kolejnych tomach (powieść TRAMPOLINA, 1964; zbiory opowiadań SILNA GORĄCZKA, 1963; ZAPIS, 1965; GONITWA, 1967; MIZERYKORDIA, 1971; UKŁAD ZAMKNIĘTY, 1972; ŚMIERĆ ŻÓŁWIA, 1973) pisarz poszerzył krąg peryferyjności: umieścił w nim - obok bohaterów dotychczasowych - także ludzi przeciętnych, zwykłych, nieważnych (urzędnik, sklepikarz), którzy wiodą żywot na swoją miarę, do momentu, gdy doświadczają poczucia "osaczenia" - poczucia absurdalności norm, którym się podporządkowali i które nie pomagają odpowiedzieć na najważniejsze pytania egzystencjalne. Odkrywszy swoje położenie wewnątrz "układu zamkniętego" wychodzą z niego, trafiając na peryferie, gdzie - wolni od dotychczasowych rygorów - mogą, stopniowo pogrążając się w abnegację (lub w alkoholizm, psychiczne obsesje czy utracjuszostwo), dążyć do autentyczności rozumianej przez pisarza w tym zakresie jako istnienie bezcelowe.

Literacko najdoskonalszym i poznawczo najbardziej odkrywczym utworem tamtego okresu było opowiadanie WESELE RAZ JESZCZE (1974), w którym Nowakowski, wykorzystując motyw wesela, jeden z kluczowych w literaturze polskiej, ukazał reguły sprawowania władzy w wymiarze małomiasteczkowym, a także pragmatyzm postaw społecznych, który unieważnia tradycję i niszczy wszelkie kodeksy wartości.Poetyka realizmu peryferyjnego pozwoliła też wyrazić Nowakowskiemu podstawowe dylematy własnego pisarstwa. Obficie przejawiający się w jego dorobku nurt autotematyczny (ROBAKI; 1968; KSIĄŻĘ NOCY, 1972; CHŁOPIEC Z GOŁĘBIEM NA GŁOWIE, 1979) zaświadcza o pojmowaniu własnej pozycji jako położenia "pomiędzy" - pomiędzy światem marginesu społecznego i centrum, do którego należy literatura, pomiędzy autentycznością lumpa i nieautentycznością ról podsuwanych przez kulturę oficjalną, pomiędzy barwnym acz dosadnym językiem półświatka i martwym językiem gazetowym czy literackim. W tomach RAPORT O STANIE WOJENNYM (1982-1984), NOTATKI Z CODZIENNOŚCI (1983), DWA DNI Z ANIOŁEM (1984), WILKI PODCHODZĄ ZE WSZYSTKICH STRON (1985), GRISZA, JA TIEBIA SKAŻU (1986), tomach, z których pierwszy zapewnił mu europejski rozgłos, ukazał Nowakowski - portretując codzienne życie przeciętnych obywateli - proces historyczny, w wyniku którego całe społeczeństwo znalazło się na marginesie totalitarnego państwa ze względu na wyznawany i praktykowany przez siebie kodeks wartości.

Tendencyjność ową zaczął przełamywać Nowakowski dzięki rozważaniom autotematycznym, które pojawiły się w tomach POTRET ARTYSTY Z CZASÓW DOJRZAŁOŚCI (1987), KARNAWAŁ I POST (1989) oraz w kluczowym dla tego problemu opowiadaniu BOŻYDAR z tomu GRECKI BOŻEK (1993), w którym pisarz ulokował siebie samego na peryferiach społecznych, izolując się tym samym od wszelkiego zaangażowania i powierzając literaturze rolę przekazicielki prawd najbardziej drażliwych - samotności twórcy, biologicznego przemijania, bezwględności jako reguły współżycia społecznego. Postawa ta była zapowiedzią serii utworów o nowej Polsce, takich jak HOMO POLONICUS (1992), GRECKI BOŻEK (1993), STRZAŁY W MOTELU GOERGE (1997), ukazujących Polskę przełomu lat 80. i 90. jako bazaru - miejsca, gdzie wszystko i wszyscy są do kupienia. Przeciwwagą dla tego obrazu przemiany więzi społecznych w relacje handlowe były nostalgiczne powroty do Warszawy tuż-powojennej i jej barwnego półświatka, zaludnianego przez oryginałów, dziwaków i "przestępców z klasą" (POWIDOKI, 1995, 1997).

"Popatrzyłem na biurko zaścielone papierami. Pisanie jako obrona. Odpowiedź na atak. Strefa wolności. Tylko moje." (z tomu: "Grecki bożek") 






.

czwartek, 15 maja 2014

MODLITWA ZA KAŻDEGO Z NAS


Niechaj ta skromna 

MODLITWA DO MATKI BOŻEJ LORETAŃSKIEJ

w obecnych niespokojnych, pełnych nienawiści i przemocy czasach, każdemu z nas niech przyniesie Wiarę, Nadzieję i Pokój


Danuta Majewska; Matka Boska Loretańska. Akryle na płótnie 100 x 70 cm


O Maryjo, zwracamy się do Ciebie, w Twoim świętym Domu w Loreto, będącym pamiątką - tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem w Twoim najczystszym łonie, za sprawą Ducha Świętego. Otaczamy czcią to cudowne zdarzenie, wspaniały znak Bożej miłości do nas: Twój przykład dodaje nam odwagi, byśmy powierzyli się Twemu ukochanemu Synowi budując nasze życie na słowie Ewangelii. Matko Miłosierdzia, wyproś nam u Jezusa przebaczenie i wyzwolenie od zła; wyproś całej ludzkości, wciąż jeszcze owładniętej nienawiścią i egoizmem, zbawienie i pokój. Po śladach niezliczonych pielgrzymów, którzy od siedmiu wieków przybywają do tego Domu, przychodzimy złożyć w Twoje ręce nasze szczere i głębokie nawrócenie. Oby Twój Nazaretański Dom, mógł stać się dla naszych domów wzorem żywej wiary i niezachwianej nadziei, aby w domowych kościołach wzrastał święty Kościół i wszędzie rozprzestrzeniała się miłość Chrystusa. O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo.
Święty Jan Paweł II
.

niedziela, 11 maja 2014

Wiek klęski. Oda do nicości


Vincent van Gogh; Smutny stary człowiek


JULIA HARTWIG


Je i płacze
Zapewne jest groteskowy.
Usiłuje zapchać w sobie tę otchłań choćby strawą 
O samotności pustych mieszkań!
O zwątpienie w sens początku i końca
Tępa rozpacz starców i ich nienawiść do samych siebie
I dzika rozpacz młodości jej samouwielbienie
Jej samozatrata i zwątpienie sięgające samego dna
O samotności - straszna i wspaniała
O nasze pragnienie życia i nienawiść do życia
I ty lepka nudo która bierzesz nas w swoje posiadanie
W samym środku szczęśliwego dnia 
O przepaści która otwierasz się nagle pod nogami
O niegodny żalu nad samym sobą
Więc po co   cała ta udręka pośpiechu
Ta oszukana dyscyplina dni
 żeby zapchać tę dziurę
To piekło osłaniane własnym ciałem
nieustającą gadaniną
Ucieczką w tłum.


Często, coraz częściej widzi się przejawy bezduszności, okrucieństwa, deprecjacji doświadczenia i mądrości ludzi starszych a przecież są żywymi źródłami naszej historii, kultury i wiedzy. Dlatego właśnie pokolenia są sobie potrzebne. Odrzucamy tradycję która je spaja. Przez to nie mamy wzorów do naśladowania. Starość u niektórych miast empatii, pomocy i serdeczności wywołuje chęć ucieczki. To przejaw skrajnego egoizmu. Brak pokory, szacunku dzieci do rodziców, oddawanie ich do domów tzw. "spokojnej" starości, szybko obróci się przeciwko nim, przeświadczenie o ich własnej nieśmiertelności bardzo szybko minie. Nie dość że upadają w ten sposób wartości niezbędne do tego by życie przeżyć godnie, upada jeszcze majestat śmierci. Często stary człowiek opuszczony przez rodzinę, umiera samotnie na korytarzu lub na sali pełnej chorych, osłonięty jedynie od innych parawanem, przynoszonym często przy jego jeszcze pełnej świadomości, co  on oznacza, przy całkowitej obojętności przepracowanych pielęgniarek. Największym koszmarem są psycholodzy, zatrudnieni przez szpital w charakterze zwiastunów śmierci, którzy mają obowiązek rozmawiać z umierającymi. Fakt pojawienia się ich na sali budzi wśród pacjentów popłoch...

Pokolenia oddalają się od siebie, powstaje między nimi coraz większa przepaść. W "dobrym guście" przejętym od Premiera Tuska jest naśmiewanie się, deprecjonowanie starszych kobiet epitetem moher. Synonimem nowoczesności stała się tzw. "racjonalność", która nic nie znaczy, jeśli nie jest powiązana ze światem odczuć i wrażeń. A z tym jest coraz gorzej, bo wrażliwość rozwija się w trakcie obcowania z poezją i sztuką. Jaki procent społeczeństwa to robi? 

"Panie zachowaj we mnie prowincjusza i niechaj umiem czytać Twoje chmury, pień i gałęzie i góry  abym czuł najprościej, a huczny pozór, niech mnie nie porusza." napisał Czesław Tarnogórski. Z takim przesłaniem do czytających pozostaję . ev

ev

piątek, 9 maja 2014

JA TO MAM SZCZĘŚCIE,

ŻE W TYM MOMENCIE, 
ŻYĆ MI PRZYSZŁO 
W KRAJU NAD WISŁĄ...



   
                  KRZYSZTOF PASIERBIEWICZ



"Dzień dobry Pani Ewo,


Dziękuję za przesłaną piosenkę, w której pani Irena Santor znakomicie wyśpiewała, co się stało z Juratą i Półwyspem Helskim w czasie Trzeciej RP, kiedy to życie dopisało już zdecydowanie mniej romantyczną, drugą część „Epopei Helskiej Balangi”.
   To co się dzieje obecnie już kilkadziesiąt lat temu chcieli zrobić z Półwyspem Helskim Szwedzi, którzy przygotowali projekt „nowoczesnego” zagospodarowania Półwyspu. Ale nawet komuniści nie pozwolili zniszczyć unikatowych walorów krajobrazowo-klimatycznych tej perły przyrody nieożywionej.
   Niestety w obecnych czasach liczy się tylko kasa i szybko zarobiony pieniądz nawet za cenę pogrzebania z kretesem walorów jednego z największych polskich skarbów, jakim jest bez wątpienia Półwysep Helski. No cóż, jaka władza taka Polska.
   Ale dzisiaj chcę z Panią porozmawiać jeszcze w innej sprawie. Zapewne zauważyła Pani, że do tej notki nie dodali swoich opinii moi stali komentatorzy i komentatorki. Czy zastanowiło Panią może dlaczego?
  Otóż przypuszczam, że ci stali komentatorzy, którzy mają podobne do Pani i mnie poglądy polityczne mieli mi prawdopodobnie za złe, że napisałem o organizowanych przeze mnie „Dorocznych Spotkaniach z Helską Balangą w Domu Zdrojowym w Jastarni” dopełniając ten opis fotografiami świadczącymi o tym, że na tych imprezach podejmowałem gości o zgoła odmiennych od naszych poglądach politycznych.
  Jeśli tak jest, jak przypuszczam to stawiam pytanie otwarte: A co? Miałem stać u wejścia do Hotelu Dom Zdrojowy, gdzie odbyła się promocja mojej książki i pytać, kto ma jakie poglądy, a następnie dokonywać selekcji??? Przecież moja impreza była imprezą stricte wakacyjną, a cały jej sens moim zdaniem polegał właśnie na jej apolityczności. I nie ukrywam, że byłem wręcz dumny, że udaje mi się rok rocznie grupować w jednym miejscu Polaków różnych opcji politycznych, którzy mogą się ze sobą wspólnie bawić ponad podziałami bez dyskusji na tematy polityczne. To był dla mnie właśnie sens tej imprezy, którą jednak musiałem zakończyć, bo znaleźli się tacy, przyznaję, że nie z naszej opcji, którzy zrobili wszystko by tę imprezę upolitycznić, co zdecydowało, że ją ostatecznie po pięciu latach zakończyłem.
  Otóż uważam, że choć powinniśmy być wierni swym poglądom, to jednak nie wolno nam się dać zwariować, bo przecież żyjemy w jednym kraju i mamy wspólną Ojczyznę.
   A żeby Pani doprecyzować, co mam na myśli opowiem teraz Pani pewną, przysięgam, że autentyczną historyjkę z krakowskiego podwórka:

Niedawno wpadłem do kultowego baru kawowego „RIO” w Królewskim Mieście Krakowie, gdzie codziennie o tej samej porze zbiera się ta sama od lat „podwawelska śmietanka”, aktualnie w wieku, by się nie narazić paniom powiem czterdzieści plus ze wskazaniem na mocno zaawansowaną pięćdziesiątkę. Kawę pija się tam przy barowych kontuarach z wysokimi stołkami, na których nie sposób usiedzieć, więc wszyscy rozmawiają na stojąco.
  Niegdyś starzy bywalcy baru kawowego RIO pili kawę razem, jak w rodzinie. Jednakże trwająca od wielu lat „wojna polsko polska” zniweczyła tę harmonię i towarzystwo podzieliło się na frakcje: „udecko-platformerską”, „eselowsko-ubecką” i „pisowsko-narodową”, które piją kawę przy oddzielnych ladach.

Jak zwykle o 13-tej zaczęli się schodzić odwieczni bywalcy, a obok mnie przystanął pewien krakowski artysta, z którym pogadałem chwilę o tym, co słychać w teatrach. Kątem oka spostrzegłem, że przy ladzie pisowsko-narodowej rozkładają się dwie moje wieloletnie przyjaciółki i nad wyraz zapalczywe, bogoojczyźniane bojowniczki walecznych szwadronów Ojca Dyrektora. Pokiwałem im radośnie, bo je znam od dziecka i krzyknąłem przez ramię, że zaraz do nich podejdę. W międzyczasie zostały obsadzone lady platformersko-eseldowsko-ubeckie, gdzie w towarzystwie kilku wyfiokowanych w drogie ciuchy i szpanujących najnowszymi zdobyczami chirurgii plastycznej pań doktorowych, mecenasowych, dyrygentowych, biznesmanowych i innych owych, zauważyłem mojego kumpla z liceum, szanowanego lekarza, któremu również pokiwałem przyjaźnie.
  Artysta się gdzieś śpieszył, więc podszedłem się przywitać z moimi przyjaciółkami z opcji pisowsko-narodowej. Zmroziły mnie jednak ich lodowato wzgardliwe spojrzenia, a gdy zapytałem, co się stało, po chwili źle wróżącej ciszy jedna z nich spurpurowiała jak indor i prychnęła z furią: Człowieku! Jak ty, chłopak z dobrego domu, szanowany naukowiec, możesz pić kawę razem z tym wrednym peowcem, pożal się Boże artystą, który dałby się porąbać za Tuska!!! A druga mnie ofuknęła, że mój ojciec akowiec z pewnością teraz się przewraca w grobie. Wyczułem, że nie żartują, gorzej, że powiewa od nich wicherek że tak powiem pogardliwie nienawistny. Wykręciłem się tedy, że muszę iść do samochodu bo mi zaraz wlepią mandat.
  Kiedy wyszedłem na zewnątrz, dobiegło mnie wołanie kolegi lekarza, żebym się koniecznie zatrzymał. Gdy się wreszcie dotoczył, zadyszany, z rozzłoszczoną miną walnął z grubej rury: Krzysiek! Miałem cię za inteligentnego faceta! Z kim ty się człowieku zadajesz! Przecież te babska to niebezpiecznie nawiedzone pisówy, które za Kaczora utopiłyby cię w łyżce wody! Czy ty chłopie nie rozumiesz, że jak oni wrócą do władzy to mamy wszyscy do imentu przerąbane?! Wstydź się stary! Ty! Pracownik naukowy gadasz z radiomaryjnymi babonami! Nie dał mi dojść do słowa, aż mu żyły wylazły na skroniach. I znowu wyczułem, że kolega nie żartuje zionąc ku mnie pogardliwą nienawiścią. Więc znowu się wykręciłem umówionym spotkaniem.
  Kiedy szczęśliwy, że mi się udało uwolnić od zakręconego oszołoma znikałem za rogiem, zaszedł mnie od tyłu były ubek, który też pił kawę w RIO, niegdyś bramkarz z krakowskich Jaszczurów, który w czasie komuny handlował dolarami i donosił na kolegów, a obecnie jest prezesem jakiejś ważnej spółki. Zasapany i wyraźnie rozjuszony wygarnął mi na odlew: Myślałem żeś pan jesteś uczonym człowiekiem. Czy się panu za przeproszeniem w głowie popieprzyło?! Widziałem w kim żeś pan rozmawiał! Czy pan nie rozumie, że z tą pisowsko-peowską bandą nie wolno się zadawać bo to same mendy i złodzieje! Aż go zadławiło ze wzburzenia. Więc znowu się wykręciłem, tym razem umówionym obiadem.
  Po powrocie do domu też nie było lekko. Bo po południu zadzwoniła jedna ze spotkanych w RIO przyjaciółek i przez pół godziny mnie beształa, jak ja mogłem rozmawiać z tymi bandziorami Tuska, którzy nam zabili prezydenta pod Smoleńskiem. A wieczorem dobił mnie telefon kolegi lekarza, który prawie godzinę nawijał, że krakowskie elity się za mnie wstydzą, bo wszyscy widzieli jak stałem w RIO z tymi parszywymi pisiorami, którzy tylko patrzą żeby przejąć władzę. Długo nie mogłem usnąć ogarnięty lękiem, że zaraz zadzwoni ubek. A w nocy mi się śniło, że mnie linczowali na zmianę platformersi z pisiorami.
  Sama Pani Widzi, że politycy doprowadzili naród do choroby umysłowej zamieniwszy Polskę w jeden wielki dom wariatów, od lewa, przez środek, do prawa. I myślę, że się Państwo ze mną zgodzicie, że to wszystko dowodzi niezbicie, że Polska weszła już w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści wszystkich do wszystkich, za czym jest już tylko czarna dziura – koniec opowieści.
  Takiej właśnie sytuacji chciałem uniknąć w Jastarni. Niestety, jak życie pokazało bezskutecznie.

Serdecznie Panią Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz"

piątek, 2 maja 2014

LESZEK DŁUGOSZ RAZ JESZCZE...



Jaka szkoda W niedzielne letnie popołudnie
Gdy kulę smutku toczy demon
Nad rzeką w kwiaty opawioną
Pod niebem bladym jak anemon
Siedzieli rzędem staruszkowie
Pochyłe panie i panowie
Ubrani jasno mile schludnie
I patrząc w wodę jak zanika
- fala za falą, świat za światem,
Pili herbatę za herbatą
(Tu cicha gra muzyka)

Jaka szkoda, jaka szkoda, jaka szkoda
Że dni nasze, dni wiosenne nawet we śnie
Przepłynęły beznamiętnie
Bezszelestnie jak ta woda
Jaka szkoda, jaka szkoda, jaka szkoda

Poczem ta gwiazda kwitnąca
I tak cię nie uśpi, nie uśpi,
A woda odpływająca i tak cię minie
Przepłynie
Zatrzymasz się kiedyś bez tchu
Po tamtej już stronie snu
I będziesz wołał z daleka
Jak ja dziś wołam do snu
- Poczekaj, poczekaj, czy słyszysz, poczekaj...

Jaka szkoda, jaka szkoda, jaka szkoda
Że dni nasze, dni wiosenne nawet we śnie
Przepłynęły beznamiętnie
Bezszelestnie jak ta woda
Jaka szkoda, jaka szkoda, jaka szkoda


Słowa: Stanisław Baliński
Muzyka: Leszek Długosz



W ostatnią sobotę byłam w kawiarni "Kurant" na Rynku Krakowskim, na koncercie Leszka Długosza. Tłum ludzi z całego świata, wiernych fanów Leszka,często znajomych.  Koncert poświęcony  pamięci Św. Jana Pawła II.  Wypełniły go piosenki o wiośnie, stare, nowe i najnowsze w  cudownej , perlistej muzycznie  aranżacji Leszka grającego na fortepianie. Piosenki w większości nigdzie nie nagrane. 
  Wielu ludzi ze wzruszenia miało łzy w oczach, tak  piękna była   ta muzyka, skomponowana przez    Leszka i z jego tekstem. I pomyśleć, że w obecnej Polsce - tak trudny jest  los artystów - takiej rangi, że nie stać ich na to by kwotą 20 000 zł.sfinansować swoją płytę...
  Wiem ze statystyk, że czytają mnie Polacy na całym świecie. Największe grono Czytelników mam w Stanach Zjednoczonych, gdzie Leszek jest znany bo koncertował. Czy znajdzie się jakiś wspaniałomyślny, hojny człowiek, lubiący twórczość Leszka Długosza, który zechce sfinansować taką płytę? Wierzę w to, że się znajdzie. Już go lubię.

Ps A może Minister Kultury - Pan Zdrojewski zadba o to, by utrwalić twórczość muzyczną, szczęśliwie jeszcze żyjącego, jednego z największych i najciekawszych poetów, kompozytorów i wykonawców piosenki poetyckiej  - Leszka Długosza, mimo jego nie poprawności politycznej?

ev








autor. Stanisław Mazuś.

czwartek, 1 maja 2014

WYSTAWA...

LUBSACRO' 2014

"IKONY - MOJA MODLITWA"

23 września br. podczas Targów LUBSACRO 2014 zostaną zaprezentowane prace malarskie  autorstwa DANUTY MAJEWSKIEJ z Miechowa.

Pani Danuta w swojej artystycznej przeszłości próbowała wielu technik: ceramiki, batiku, malarstwa na szkle, witraży, rzeźby, découpage i wszelkich odmian malarstwa, by w końcu skupić swoją pasję na malarstwie farbami olejnymi i akrylami, tworzeniu ikon oraz projektowaniu i wykonywaniu przedmiotów artystycznych z naturalnej skóry licowej wyprawianej ziołami według XVII- wiecznych receptur. Poza malowaniem na płótnie, artystka maluje na drewnie.

- Moją inspiracją jest deska a w szczególności - jej wiek i kształt. Maluję na drewnie ponad stuletnim, pochodzącym z rozbiórek starych domów w całej Polsce, stawianych u progu XIX wieku. Patrząc na deskę, czerpię z niej natchnienie – mówi Danuta Majewska – Podczas wakacji i licznych podróży po Polsce szukam takich domów i starych cerkwi. Dlatego w moich pracach często pojawiają się prawosławne inspiracje – dodaje – choć najbardziej upodobałam sobie klasyczne malarstwo religijne, wywodzące się z epoki Renesansu.

W imieniu Organizatorów oraz Danuty Majewskiej serdecznie zapraszamy. 



PATRONAT
___________________

Jego Ekscelencja
Ks. Arcybiskup Józef Kowalczyk
Metropolita Gnieźnieński
Prymas Polski


*
Jego Ekscelencja
Ks. Arcybiskup prof. dr hab. Stanisław Budzik
Metropolita Lubelski


*
Jego Eminencja
Wielce Błogosławiony Sawa
Metropolita Warszawski i całej Polski
 


*
Jego Ekscelencja
Ks. Biskup Antoni Pacyfik Dydycz OFM Cap.
Ordynariusz Diecezji Drohiczyńskiej


*
 
Jego Ekscelencja
Ks. Biskup Krzysztof Nitkiewicz
Ordynariusz Diecezji Sandomierskiej



 ***

                                                                     http://www.lubsacro.targi.lublin.pl/aktualnosci
.