niedziela, 11 maja 2014

Wiek klęski. Oda do nicości


Vincent van Gogh; Smutny stary człowiek


JULIA HARTWIG


Je i płacze
Zapewne jest groteskowy.
Usiłuje zapchać w sobie tę otchłań choćby strawą 
O samotności pustych mieszkań!
O zwątpienie w sens początku i końca
Tępa rozpacz starców i ich nienawiść do samych siebie
I dzika rozpacz młodości jej samouwielbienie
Jej samozatrata i zwątpienie sięgające samego dna
O samotności - straszna i wspaniała
O nasze pragnienie życia i nienawiść do życia
I ty lepka nudo która bierzesz nas w swoje posiadanie
W samym środku szczęśliwego dnia 
O przepaści która otwierasz się nagle pod nogami
O niegodny żalu nad samym sobą
Więc po co   cała ta udręka pośpiechu
Ta oszukana dyscyplina dni
 żeby zapchać tę dziurę
To piekło osłaniane własnym ciałem
nieustającą gadaniną
Ucieczką w tłum.


Często, coraz częściej widzi się przejawy bezduszności, okrucieństwa, deprecjacji doświadczenia i mądrości ludzi starszych a przecież są żywymi źródłami naszej historii, kultury i wiedzy. Dlatego właśnie pokolenia są sobie potrzebne. Odrzucamy tradycję która je spaja. Przez to nie mamy wzorów do naśladowania. Starość u niektórych miast empatii, pomocy i serdeczności wywołuje chęć ucieczki. To przejaw skrajnego egoizmu. Brak pokory, szacunku dzieci do rodziców, oddawanie ich do domów tzw. "spokojnej" starości, szybko obróci się przeciwko nim, przeświadczenie o ich własnej nieśmiertelności bardzo szybko minie. Nie dość że upadają w ten sposób wartości niezbędne do tego by życie przeżyć godnie, upada jeszcze majestat śmierci. Często stary człowiek opuszczony przez rodzinę, umiera samotnie na korytarzu lub na sali pełnej chorych, osłonięty jedynie od innych parawanem, przynoszonym często przy jego jeszcze pełnej świadomości, co  on oznacza, przy całkowitej obojętności przepracowanych pielęgniarek. Największym koszmarem są psycholodzy, zatrudnieni przez szpital w charakterze zwiastunów śmierci, którzy mają obowiązek rozmawiać z umierającymi. Fakt pojawienia się ich na sali budzi wśród pacjentów popłoch...

Pokolenia oddalają się od siebie, powstaje między nimi coraz większa przepaść. W "dobrym guście" przejętym od Premiera Tuska jest naśmiewanie się, deprecjonowanie starszych kobiet epitetem moher. Synonimem nowoczesności stała się tzw. "racjonalność", która nic nie znaczy, jeśli nie jest powiązana ze światem odczuć i wrażeń. A z tym jest coraz gorzej, bo wrażliwość rozwija się w trakcie obcowania z poezją i sztuką. Jaki procent społeczeństwa to robi? 

"Panie zachowaj we mnie prowincjusza i niechaj umiem czytać Twoje chmury, pień i gałęzie i góry  abym czuł najprościej, a huczny pozór, niech mnie nie porusza." napisał Czesław Tarnogórski. Z takim przesłaniem do czytających pozostaję . ev

ev

3 komentarze:

  1. "Pokolenia oddalają się od siebie, powstaje między nimi coraz większa przepaść." - jest to bardzo zauważalne i bardzo smutne a może okazać się tragiczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorzka prawda,
    "O tempora , o mores!",

    ale można też inaczej spojrzeć na krople czasu:

    Jan Strządała



    Kropla

    Na rogu ulicy
    mała dziewczynka rośnie
    zgodnie z małą wskazówką
    ratuszowej wieży
    jej koralowe serce czeka
    na pierwsze uderzenie

    Cień wspina się do stóp

    biała kropla południa cicho
    jak motyl spada prosto w zegar

    Młoda dziewczyna rozpina bluzkę
    jej koralowe serce toczy się po bruku
    w sam środek
    Noc całuje dziewczynę prosto w usta
    biały wielbłąd miłości biegnie lekko
    przez gorący piasek nocy
    czerwony koralik tłucze się
    o zimną szybę świtu

    Młoda kobieta pierze zmęczoną koszulę męża
    jej oczy są ogromne jak Niebo
    i piękne jak narodziny Ziemi
    młode ptaki odlatują w cztery strony

    Stara kobieta przesuwa koraliki różańca
    w stronę ciszy
    ratuszowy zegar idzie wolno
    do Nieba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne i prawdziwe jak życie.

    OdpowiedzUsuń