chodzi
tylko o kolejność
Bóg
stworzył człowieka
na
obraz i podobieństwo swoje
kolejność
jest była inna
to
człowiek stworzył Boga
na
podobieństwo swoje
a
potem kiedy już
nie
mógł znieść obecności
boga
– wymazał go
ze
swego życia
i
cierpi bo to był
jego
twór najwyższy
9
października 2014 roku Tadeusz Różewicz obchodziłby swoje 93 urodziny. Jednak kilka miesięcy wcześniej, 24 kwietnia, odszedł
niespodziewanie. Jeszcze w przeddzień, w pogodny wiosenny wieczór
usiadł w ogrodzie z żoną, Wiesławą, gdzie napawali się widokiem
kwitnącej wiśni. Mimo sędziwego wieku był w dobrej formie,
przyjmował wizyty, odbierał telefony, pisał. Następnego ranka,
jak może sam by to ujął - gdzieś zapodziało mu się życie...
Pozostawił
krótki testament, zagadkę, która frapuje przynajmniej niektórych
jego przyjaciół. Przecież ten wielki pisarz, autor tomów poezji,
dramatów i prozy tworzonych na przestrzeni zgoła ośmiu dekad już
na początku swej drogi wyznał utratę wiary w Boga. Jeszcze
niedawno powiedział: „Nigdzie mi się nie śpieszy, bo nie ma do
czego.” A jednak w swojej „Ostatniej woli i prośbie”, spisanej
ręcznie nieomylnym charakterem pisma, datowanej „Karpacz,
5.III.2003”, poprosił o ekumeniczny pochówek:
„jest
moim pragnieniem, aby urna z moimi prochami została pogrzebana na
cmentarzu ewangelicko-augsburskim przy kościele Wang w Karpaczu
Górnym.
Proszę
też miejscowego pastora, aby wspólnie z księdzem kościoła Rzymsko-katolickiego (którego jestem członkiem przez chrzest św. i
bierzmowanie) odmówił odpowiednie modlitwy. Pragnę być pochowany
w ziemi, która stała się bliska mojemu sercu, tak jak ziemia gdzie
się urodziłem. Może przyczyni się to do dobrego współżycia
tych dwóch – rozdzielonych wyznań i zbliży do siebie kultury i
narody, które żyły i żyją na tych ziemiach. Może spełni się
marzenie poety, który przepowiadał, że ‘Wszyscy ludzie będą
braćmi’. Amen.” I
podpis: „Tadeusz Różewicz (urodzony dn. 9.X.1921r w Radomsku)”
Dokument
ten był przez lata przechowywany, a następnie odczytany na
pogrzebie, przez Zbigniewa Kulika, Dyrektora Muzeum Sportu i
Turystyki w Karpaczu. Był on wieloletnim towarzyszem i fotografem
poety podczas wędrówek po Karkonoszach. Do Karpacza zaś zachęciła
Różewicza w roku 1991 znawczyni jego twórczości, Maria Dębicz,
odwiedzając z nim Muzeum Zabawek Henryka Tomaszewskiego, twórcy
Wrocławskiego Teatru Pantomimy.
Stało
się zgodnie z wolą pisarza. Arcybiskup opolski Alfons Nossol, w
kaplicy cmentarnej na Kiełczowie we Wrocławiu, odprawił mszę
pogrzebową. Omówił proces utraty wiary w poezji Różewicza, który
– paradoksalnie – stanowi jednocześnie jej religijny wymiar
(pełny tekst homilii jest dostępny w internecie). Przypomniał, że
„’Nie wierzę’ Różewicza to nie tylko rezultat traumatycznych
przeżyć czasów pogardy i zagłady. Śladów Boga i szyfrów
transcendencji nie odnajduje on także we współczesnym świecie”,
i dalej, że „Narodziny i śmierć Boga, posiadanie i utrata wiary
są największym wydarzeniem w życiu człowieka”.
Z
kolei ksiądz proboszcz Edwin Pech podczas nabożeństwa żałobnego
w Kościele Wang podkreślił, że kościół ten znajduje się na
szlaku turystycznym, gdzie rocznie przybywa około dwustu tysięcy
turystów. Przytoczył fragment z ewangelii św. Łukasza o wędrówce
do Emaus, podczas której uczniowie nie rozpoznają idącego wśród
nich Chrystusa. Ks. Pech opowiedział o tym, jak Pan Tadeusz (tak
nazywali Tadeusza Różewicza bliscy mu ludzie) w wieku lat 75
zakochał się w ziemi karkonoskiej, jak często spacerował obok kościoła Wang i zamyślał się przy grobie swego przyjaciela,
Henryka Tomaszewskiego. Powiedział: „Poeta na nowo zaczął ‘uczyć
się chodzić’, rozpoczął chodzenie z Bogiem, gdy był już w
sędziwym wieku. Przewodnikiem na tej drodze był dla niego pastor
Dietrich Bonhoeffer, stracony we Flossenburgu w kwietniu 1945 roku za
udział w spisku na życie Adolfa Hitlera. Chrześcijaństwo nie
powinno charakteryzować się wyłącznie wyznawaniem wiary, lecz
naśladowaniem Chrystusa. [...] Na lekcjach chodzenia prowadzonych
przez poetę Tadeusza Różewicza i pastora Dietricha Bonhoeffera
uczymy się szacunku dla innych, godnego życia na bezbożnym
świecie. Nie mamy też liczyć na karę lub nagrodę. Doświadczyć
mamy tego, że życie bez Boga jest możliwe, ale też tego, że
życie bez Boga jest niemożliwe.”
Być
może kluczem do zrozumienia decyzji Różewicza o tym, jak chce być
pochowany jest data jego „Ostatniej woli i prośby” – wiosna
roku 2003, a więc czas podpisania traktatu ateńskiego, który
przypieczętował akcesję Polski do Unii. Przecież słowa
„Wszyscy ludzie będą braćmi” to cytat z „Ody do radości”
Fryderyka Schillera, do której po latach Beethoven skomponował
muzykę – tworząc IX Symfonię. Słynna finałowa kantata stała
się hymnem Unii Europejskiej. A więc być może ostatnia wola poety
to akt polityczny raczej niż religijny, wyrażający idealistyczną
wiarę i nadzieję w braterstwo między narodami, o które Różewicz
przez całe życie zabiegał w wymiarze kulturowym a także
osobistym. Jego twórczość była i jest szczególnie dobrze znana w
Niemczech i przyczyniła się do zmiany wzajemnie stereotypowego i
urazowego postrzegania przez siebie obu krajów.
Kamil
Różewicz, syn poety potwierdził, że Ojciec był znawcą Biblii,
że zawsze miał ją przy sobie w podróży, a fascynowała go postać
Chrystusa-Człowieka. W rozmowie o ostatnich dniach jego życia, Kamil
powiedział, że Ojciec do końca śledził wydarzenia w kraju i na
świecie. Oglądał telewizję, słuchał wiadomości, na które też
często się zżymał. Wśród jego ostatnich lektur były „Kroniki”
Bolesława Prusa, w których szukał wskazówek do odpowiedzi na
współczesne problemy.
Grób
Tadeusza Różewicza jest położony w pięknym miejscu, z widokiem
na Śnieżkę, przy kamiennym szlaku wiodącym do schroniska
górskiego ‘Samotnia’. Poeta chętnie je odwiedzał. Przechodniu,
jeśli zawitasz w te strony, nie będziesz zawiedziony.
Barbara
Bogoczek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz