Odłamałem kamień
było pusto
zapaliłem ogień
gniew mi otworzył usta
Uderzyłem
i słowo
kamieniem się stało
Na czarnym stole
kończącym się przepaścią
z czterech stron
ofiarny dym
ściele się nisko
Toczę kamienną kulę
po grzbiecie chmury
nie wiem
gdzie zaczyna się
przepaść
Biały ptak duszy
tłucze się
nad pustą krawędzią
Kamień
wbił mi się
w usta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz