środa, 4 lutego 2015

TEKST WIELCE MĄDRY...



piotr-wojciechowski















tekst biesiadny styczniowy


KOMORNIK I KATEDRY


Nadsłuchuję odgłosów walk o lotnisko w Doniecku. Zdjęcia przypominają Stalingrad, Hiroszimę, Warszawę stycznia 1945. Europa, siedemdziesiąt lat później. Czy tam na pewno Europa, czy gdzieś między Warszawą a Donieckiem nie przebiega granica kontynentu?

Przypomina mi się to, co pisał ksiądz Janusz St. Pasierb o kulturze jako micie założycielskim Europy: „Europa zawsze była konstrukcją, dziełem kultury. Naturalnie biorąc istnieje tylko Eurazja. Europa nie jest wyodrębniona w sposób naturalny od Azji. Jej granice od Wschodu wyznacza kultura. Europę zawsze trzeba było tworzyć i budować, zapewniać jej ciągłość. I taka jest dziś: różnorodna aż do niekształtności – to ją opisywał Wiktor Hugo pisząc o katedrze – nigdy nie ukończona, dziedziczona i zadawana jak najtrudniejsza lekcja nowym pokoleniom, pełna odrębności, aż do niepodobieństwa, pomimo murów i drutów naszego stulecia, zawsze jakoś jedna”.

Wracam do wojny na Wschodzie, do być albo zginąć Ukrainy. Ukraina jest zbyt biedna, aby zasłonić się od wschodu betonem, stalą, potęgą. Zbyt biedna na wielkie zbrojenia, skuteczny wywiad i kontrwywiad, strażnice i płoty na granicy. USA kosztem miliardów usiłują uszczelnić granicę z Meksykiem. Niezbyt skutecznie. Nie tak, to jak?

Czy Ukrainie może się udać inny sposób ocalenia bytu? Czy uda się – stworzenie społeczeństwa o mocnej tożsamości, o wspólnych celach rozwoju, spójnej sieci emocjonalnych powiązań, społeczeństwa solidarnie potępiającego korupcję, przemoc, kłamstwo polityczne? Brzmi to jak bajka o żelaznym wilku. Ta bajka z tamtych stron pochodzi.

Czy inność Ukrainy może się zmieścić w cieniu gotyckich katedr Europy? A my, czy mieścimy się jeszcze w tym cieniu?

Nie mam odpowiedzi na to pytanie. Mam dość realistyczny pogląd na to, co udało się nam, jak wiele się nie udało. A my mieliśmy lepszy punkt wyjścia, lepszy moment dziejowy. Ze trzy pokolenia Polaków, w tym moje pokolenie – mogło sobie mówić – dokonaliśmy niesłychanego przewrotu, wygraliśmy bezkrwawe powstanie. Wróciliśmy z Eurazji w cień katedr. Tak się przynajmniej czuliśmy do niedawna.

Teraz wojna jest naszym sąsiadem. Teraz nie ma pewności, gdzie leży granica, nie ma już tak wielkiej pewności, że formalna przynależność do Unii i do NATO gwarantują nam na dłużej niezachwianą europejską tożsamość. Tam, gdzie prawo ustępuje przed siłą, tam gdzie rozsądek musi ukrywać się w gąszczu kłamstw, nie ma Europy, są Dzikie Pola. (...)


.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz