STED...
jak po nocnym niebie sunące obłoki nad lasem
jak po nocnym niebie sunące obłoki nad lasem
jak na szyi wędrowca apaszka szamotana wiatrem
jak rzucona w górę stała się latawcem
jak wyciągnięte tam wysoko gwiaździste ramiona wasze
a tu są nasze, a tu są nasze, a tu są nasze
jak suchy szloch w tę wietrzną noc
jak lizać rany celnie zadane
jak lepić serce w miazgę strzaskane
jak suchy szloch w tę wietrzną noc
pudowy kamień, pudowy kamień
spod niego wstanę, on stanie na mnie
jak suchy szloch w tę wietrzną noc
jak dobro sławić, zło zaś przeklinać
Lawina - larum, gloria - lawina
jak rzewność rzewność nad rzewnościami
jak świt pod spuchniętymi powiekami
jak morze miłe, jasne polany
Jak Słońca pierś
jak pierś Słońca jeść
jak na końcu języka cedentalny śpiew
jak biegać doszczętnie, nigdy nie spoczniesz
straszliwe manowce, cudne manowce, cudne manowce,
cudne manowce
cudne manowce
Edward Stachura był poetą niezwykłym. Po matce pisarce i ojcu muzyku odziedziczył talenty. Życie miał tragiczne, bez swojej winy. Nie chciał umierać tak młodo. Pisał - nie zdechniemy tak szybko, jak sobie roi śmierć, Ziemia dla nas za płytka, Fruniemy w górę gdzieś!
Mimo wszystko - kończę optymistycznie.
ev
.
Mimo wszystko - kończę optymistycznie.
ev
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz